XIX wieczna zagroda wiejska z Olszewnicy
Oglądając zdjęcia chat, zrobione zaledwie kilkadziesiąt lat temu widzimy ogromną przepaść między budownictwem dzisiejszym a tym sprzed 50 czy 60 lat. A jak wyglądały chaty naszych przodków zbudowane w XIX wieku ? Doskonały opis chaty i zagrody drobnoszlacheckiej z rejonów ziemi łukowskiej i radzyńskiej umieszczono w miesięczniku Wisła w 1903 roku. Autor wspomina też o stosunkach sąsiedzkich i sposobie gospodarowania.
Autor opracowania podpisujący się pseudonimem Witowt dość szczegółowo opisuje jedną z najstarszych chałup w Olszewnicy. Od drogi oddziela ją ogródek zasadzony kapustą. Na podwórzu przy domu stoi studnia z żurawiem, a za domem znajdują się zabudowania gospodarcze. Wejście w podłużnej ścianie domu prowadzi do sieni na przestrzał. Część domu od ulicy zajmuje obórka, gdzie gospodarze trzymają konia lub krowy. Po prawej stronie od wejścia znajduje się obszerna izba służąca za kuchnię. Stoi w niej chlebowy piec i „leżanka”. W podłodze nie ma izby. Pod oknem stoi niski sosnowy stół, nakryty białym obrusem a na nim bochenek chleba z nożem, przykryty białym ręcznikiem.
Z izby wchodzi się do „walkirza” Na wprost pieca, pod ścianą stoi łóżko przykryte domowym kilimem. Pod oknami stoją ławy, a nad nimi i nad łóżkiem wiszą obrazy ubrane kolorowymi wycinanymi papierami i wycinankami. W alkierzu stoi też łóżko dla młodszych lub dla dzieci.
Dawniej budowano z drzewa, które autor nazywa „drzewiastym czyli rdzennym”. W „chojarze” wiercono świdrami dziury i rozłupywano na „dyle”. Te umieszczano w „sumcach” lub w „śulcach” i pazowano w odpowiednich „pazach” i spajano tyblami. Dyle i słupy umieszczano na podwalinach. Na podwaliny stosowano dąb, później używano głównie sosny. Na dyle i szulce kładziono „płatwy” (murłaty), na których w poprzek leżały belki oczepiane „ocepami” a na nich kładziono krowky, które wiązały dach. Dach pokrywano słomą, a na wierzch czasami kładziono perz. Żeby zabezpieczyć strzechę przed deszczami i burzami układało się „koźliny” czyli zaczepiane na krzyż drążki, których krótsze końce, wystawały w kształcie rożków nad dachem. Czasem były one rzeźbione w główki końskie. Kominy były murowane. Na dachu leżała wymagana przez policję drabina.
„Budynki i chałupa rozwalające się, całe gospodarstwo ubogie ze śladami widocznego zastoju, nieradności i upadku, wogóle jak i wszystkie gospodarstwa drobnoszlacheckie, czy to w Olszewnicy, Sokólu, Mościckach, czy w Jakuszach, Tęczkach, Wierzejkach, w powiatach Radzyńskim lub Łukowskim, pomimo znacznej, kilkunastomorgowej przestrzeni, jaką każde gospodarstwo conajmniej posiada”
Autor doszukuje się przyczyn tego stanu rzeczy w znacznym rozrzuceniu gruntów i rozkawałkowaniu zagonów. Zagonki liczyły od łokcia do trzech łokci szerokości, od dwóch do kilku skib, biegły w linii krzywej po wioście a nawet dalej. Poprzedzielane były wąskimi miedzami, niekiedy tej samej szerości co sam zagon. Gospodarz z Olszewnicy Jan Juchnik twierdził, że posiada ziemię w 27 poletkach, od czterech do dziesięciu skib, tak, że jak pies siądzie na jego fortunie, to ogon kładzie na fortunie drugiego.
„Stąd ciągłe kłótnie, sądy pieniactwo i spory graniczne, liczenie się z płodozmianem sąsiada uniemożliwiają postęp w kulturze i wydajność jej sprowadzają ledwo do nędznego bytowania rodziny szlacheckiej złożonej z kilku osób. Zaś na krok rozdziału gruntów i skupienia ich w kilkadziesiąt jednostek drobna szlachta, pomimo, że wie o płynących stąd korzyściach, zdobyć się nie jest w stanie. Na chłopów mówią, że to „naród od pańszczyzny kupiony”, choć widzą, że zasobniejsi i często lepiej gospodarują.”
Dodaj komentarz