„Krzywda była jej ukochanym miejscem na ziemi” – rzecz o Marii Kownackiej
Maria Kownacka spędziła w Krzywdzie zaledwie kilka lat, lecz jej pobyt w domu siostry Janiny nie był jedynie krótkim epizodem w jej życiu. Nawet po przeprowadzce do Warszawy, często wracała, do tego, jak mówił siostrzeniec pisarki Lechosław Malicki, ” jej ukochanego miejsca na ziemi”. Spędziła tu także część okupacji
Z Krzywdy pochodziła dozgonna przyjaciółka pisarki, druga żona jej szwagra – Natalia Kusaj.
Maria Kownacka urodziła się w 1894 roku w Słupie w powiecie gostynińskim. Była córką Jana i Ludwiki z Lesznowskich Kownackich. Po przedwczesnej śmierci matki, z powodu trudnych kolei życiowych nie udało jej się skończyć studiów, o których marzyła.
W dorosłe życie startuje jako nauczycielka tajnego nauczania w powiecie kutnowskim.
Do Krzywdy trafiła dzięki swojej siostrze Janinie, zamężnej z Władysławem Mieczysławem Szulc-Holnickim herbu Holnicki.
***
O SOBIE SAMEJ
Jak sama pisała w swojej autobiografii:
„W roku 1914/1915, a następnie 1918/1919 pracuję w szkole, którą sama założyłam, w majątku Krzywda / pow. łukowski/, prowadząc jednocześnie: przedszkole, szkołę i kursy dla dorosłych analfabetów, we wsi gdzie nigdy dotąd nie było szkoły. Robię to zupełnie samozwańczo bez poparcia władz, a tym mniej właściciela majątku.
Pracuję zupełnie bezpłatnie, mając tylko utrzymanie w domu siostry, żony właściciela majątku.
Lata od sierpnia 1915 roku do czerwca 1918r. spędziłam, wysiedlona, w Mińsku Litewskim, (…)
Po powrocie do Krzywdy, 5 czerwca 1918r., witana przez ludzi ze spontaniczną radością, oddaję się znowu z całym entuzjazmem pracy w mojej biednej szkole – w izbie czworackiej bez pieca i bez podłogi, po prostu na klepisku.
Za to zapał zarówno dzieci, jak i nauczycielki, pokonuje wszystko: stelmach wieczorami robi ławki, ludzie pomagają jak tylko mogą.
Ta moja samozwańcza szkółka jest uznawana przez władze, a nawet stawiana innym za wzór.
Pomoce naukowe sporządzam sama, własnego pomysłu. O założeniu biblioteki nie ma mowy. Brak mi na to pieniędzy
A tymczasem dzieci dopingują -„Niech nam pani co łopowi!” albo: – „A w Radoryszcu to była w stodole przedstawa w niedziele, a u nas to ni!…”
Cóż było robić, trzeba było własnymi opowiadaniami zastąpić brak książek i własnego pomysłu obrazkami scenicznymi – brak repertuaru.
Tak więc moje pierwsze utwory powstały, jak to się teraz mówi: „na zamówienie społeczne”.
W roku 1919 przyjaciółka z ławy szkolnej, bez mojej wiedzy, doręcza moje rękopisy ówczesnej redaktorce „Płomyka” Helenie Radwanowej, która okazała mi wiele serca i wiele poświęciła serdecznej uwagi moim pierwszym krokom.
Zaczynam stale pisywać do czasopism dziecięcych wydawanych przez Naszą Księgarnię. Przez parę pierwszych lat zupełnie „honorowo”, ale kto by się troszczył o honoraria – wobec szczęścia, że „człowiekowi” drukują jego utwory!…
Od tamtej chwili pozostaję stałą współpracowniczką czasopism Naszej Księgarni.
W końcu roku 1919-go zmuszona naporem reakcyjnej rodziny szwagra, opuszczam pracę w krzywdzieńskiej szkole i przenoszę się do Warszawy (…)
***
POBYTY MARII KOWNACKIEJ W KRZYWDZIE WE WSPOMNIENIACH RODZINY
Mimo iż Maria Kownacka wyprowadziła się z Krzywdy często przyjeżdżała do siostry i jej rodziny.
Siostrzeńcy wspominają pobyt pisarki w krzywdzieńskim dworze w książce „Plastusiowa mama. Wspomnienia o Marii Kownackiej”
– W Krzywdzie walczyła z jej [Janiny, przyp. MB] mężem, Mieciem Holnickim, o to że wykorzystuje ludzi do pracy we dworze! (…) – pisze Lechosław Malicki – Wszystkie wakacje przedwojenne spędziliśmy w Krzywdzie na Podlasiu. Jaś Holnicki – mój rówieśnik, wspaniała ciocia Janina i wuj Miecio. Ciotka Marysia też tam często przyjeżdżała, przez kilka lat nawet mieszkała, Krzywda była jej ukochanym miejscem na ziemi. Po wojnie takim miejscem stało się „Plastusiowo”– dodaje.
– Moje pierwsze świadome kontakty z ciocią Marysią to pobyt w Krzywdzie jeszcze przed wojną. Byłem wtedy dzieckiem. zachorowałem na świnkę. Trzeba mnie było odizolować od pozostałych dzieci, przeniesiono mnie więc z dworu na strych jednego z budynków gospodarczych, do pokoiku, do którego wchodziło się po drabinie. Zamieszkałem w nim na czas choroby (około dwóch tygodni). Jedyną osobą, która wtedy kontaktowała się ze mną i przynosiła mi jedzenie, była ciocia Marysia. Musiała wchodzić po drabinie dwa, trzy razy dziennie i robiła to z własnej woli! A przecież mogła spaść z drabiny albo zarazić się świnką. Nie zważała na to – pisze Tomasz Rafałowski.
–Ciocia uczyła mnie pisać,kiedy byliśmy, to znaczy ja i mój brat Tomek, sami u cioci Janinki w Krzywdzie. Sami czyli bez rodziców. I wówczas opiekowała się nami ciocia Marysia – mówi Ewa Borkowska
Pisarkę wspomina też synowa jej siostry Janiny Szulc-Holnickiej – Dobrosława
– (…) W Krzywdzie ciocia była rezydentką. W czasie I wojny światowej uczyła i leczyła wiejskie dzieci. Był wśród nich Abramek, który później w majątku Holnickich został pisarzem. Dzięki cioci nauczył się pisać. Panna Marysia była dla niego świętością.
Ciocia była typem społecznika. Opowiedziała mi zdarzeie sprzed lat, jak pewna mała dziewczyka wpadła do sagana z wrzącymi kartoflami. Miała straszne oparzenia. Przynieśli ją do dworu i ciotka się nią zajęła. Robiła okłady z oleju lnianego i wody wapiennej. Uratowała to dziecko. Na wsi bardzo ją cenili i szanowali. Pomogła wielu ludziom.
W majątku było dużo owiec, więc spędzało się czas przy ich strzyżeniu, a potem skubaniu wełny i zwijaniu jej w kłębki (…). Ciocia pięknie przędła i robiła na drutach. Szybko, precyzyjnie i ładnie. (…)
Przyjeżdżała do Krzywdy bardzo często. Tutaj w czasie okupacji żyło się łatwiej niż w mieście. Nie dotrwał jednak do końca wojny. Wyjechała w 1944 i Powstanie przeżyła w Warszawie. (…) Wyjechaliśmy (Szulc-Holniccy – przyp. MB) z Krzywdy 26 sierpnia 1944, kiedy wojska radzieckie zbliżały się do wsi.
– W Krzywdzie ciocia czuła się świetnie – wspomina Jan Szulc-Holnicki – tam pisała wiersze, uczyła wiejskie dzieci. Kochała to miejsce. Wspominała , że kiedyś poproszono ją by opowiedziała swoje największe przeżycie. Opisała, jak Kozacy w czasie I wojny światowej wypędzili całą rodzinę z Krzywdy i podpalili dwór. Uciekinierzy znaleźli schronienie w Mińsku i dopiero w 1918 roku wrócili do Krzywdy.
***
NATALIA Z KUSAJÓW SZULC-HOLNICKA Z KRZYWDY
W 1946 roku zmarła w Warszawie siostra Marii Kownackiej – Janina Szulc-Holnicka. Wtedy do stolicy przyjechała Natalia Kusaj , dawna gospodyni z Krzywdy. Poślubiła ona Władysława Mieczysława Szulc-Holnickiego i na długie lata połączyła ją przyjaźń z pisarką.
Jak wspominał Andrzej Szulc-Holnicki
– Była z nami także ciotka Natala, bardzo ważna osoba w życiu naszej rodziny, a zwłaszcza w życiu cioci Marysi.
Natala przed wojną pracowała w Krzywdzie, w majątku dziadka . Była bardzo związana z rodziną Holnickich, która wiele zawdzięcza jej zaradności i ofiarności w czasach okupacji i później. Była faktycznie członkiem rodziny i została naszą formalną babcią, kiedy dziadek się z nią ożenił
Natalia Szulc-Holnicka pozostała przyjaciółką pisarki aż do jej śmierci
***
KRZYWDA DZISIAJ
***
Wykorzystałam fragmenty i fotografie z książki Marioli Pryzwan pt.”Plastusiowa mama. Wspomnienia o Marii Kownackiej”
Dodaj komentarz