Rody ziemi łukowskiej – Hemplowie – cz IV

ALEKSY JÓZEF HEMPEL (I)
1823-1887
Czwarty syn Joachima i Rozalii z Dmochowskich. Urodził się w 1823 w Tuchowiczu. Ukończył szkołę rolniczą przy Instytucie Agronomicznym w Marymoncie. Później także, jak pisze Wieniawski w książce „Z teki Marymontczyka”, „wykład hodowli inwentarza powierzono uzdolnionemu w tym kierunku i również zacnemu pedagogowi Aleksemu Hemplowi”.
Następnie wykładał w Szkole Rolniczej w Dublanach.
Osiadł w rodzinnym majątku i w późnym wieku ożenił się z cioteczną siostrą Jadwigą Dmochowską.
Z jego pomocą został wybudowany nowy kościół w Tuchowiczu, na miejsce starego, który spłonął w 1857 roku. Ofiarował tez ziemię pod nowy cmentarz (wcześniej grzebano wokół kościoła). Ponieważ nie wykazywał zamiłowania do prowadzenia gospodarstwa, majątkiem zarządzała żona. Sam zajmował się leczeniem, a chorych przyjmował we dworze, w wydzielonej oficynie.
Zmarł w Tuchowiczu i został pochowany na miejscowym cmentarzu.

***

ALEKSY HEMPEL (II)
(1885-1929)

Jedyny syn Aleksego Hempla i Jadwigi z Dmochowskich. Urodzony w 1885 roku w Tuchowiczu. W chwili jego narodzin ojciec miał 62 lata. Osierocił syna, kiedy ten miał 12 lat. Majątek prowadziła poprowadziła Jadwiga, która bardzo dbała o edukację syna. Początkowo uczyli go w domu zatrudnieni nauczyciele, później wysłała go do Krakowa na studia rolnicze.
Aleksy, jako przyszły dziedzic, od dziecka interesował się rolnictwem, później udzielał matce instrukcji w sprawach związanych z prowadzeniem gospodarstwa.
W 1909 roku wstąpił w związek małżeński z poznaną w Krakowie Jadwigą Rzeczycką – córką buchaltera. Jego matka była przeciwna temu związkowi – miała dla syna upatrzoną żonę ze sfer ziemiańskich. Z tego powodu Aleksy wybudował nowy dwór, w którym zamieszkał z żoną i urodzonym w 1911 roku synem Aleksym ( zwanym Leszkiem).
Gospodarstwo prowadzone przez Aleksego II stało się wzorem dla całej okolicy. Prowadził on szereg inwestycji związanych z meliorowaniem użytków, założył 5 hektarowy park w stylu angielskim, wyremontował stare i wybudował nowe budynki.
Czynnie uczestniczył w akcjach przeciwko zaborcy rosyjskiego. Zorganizował w Tuchowiczu straż ogniową, pod której przykrywką prowadził tajne szkolenie, uczył też wiejską młodzież strzelania w okolicznych lasach. W 1914 roku nawiązał kontakt z Komitetem Warszawskim. Podczas powrotu z Warszawy został zatrzymany i znaleziono przy nim tajne pisma. Został aresztowany i przewieziony do Warszawy, później wywieziono go w głąb Rosji. Przez ponad 4 lata przebywał w Ufie w więzieniu politycznym. Miał tam możliwość studiowania rolnictwa z książek.
Po powrocie z Rosji Aleksy szybko zajął się zaniedbanym i opuszczonym gospodarstwem, które ciężką pracą przywrócił do świetności. Kiedy w 1920 roku wybuchła wojna z bolszewikami, jako prosty ułan stanął do walki z najeźdźcą.
O jego pracy na roli pisał do Kazimierza Hempla syn Aleksego II – Aleksy III (za Janota Bzowski „Dzieje rodziny Hemplów:):
(…) Od sąsiadów wyróżniał się przede wszystkich tym, że unowocześniał technikę rolną, sprowadzając wydajniejsze maszyny i narzędzia do uprawy roli. Na wysokim poziomie postawił hodowlę, prowadząc zarodową oborę, chlewnię, a także ulubioną przez siebie hodowlę koni. Dwa wysokiej krwi ogiery poprawiały rasę koni włościańskich. Nawet z dalszych okolic gromadnie prowadzono do Tuchowicza klacze.
Ojciec prowadził gospodrakę nasienną zbóż, buraków cukrowych i traw. W majątku roiło się od różnych specjalistów zatrudnionych przez ojca,a także od różnych firm i zakładów naukowych. Została ukończona rozpoczęta jeszcze przed wojną melioracja łąk, które z bagnistych półnieużytków stały się nad podziw wydajnymi łąkami. Do Tuchowicza zawitały też pierwsze w powiecie traktory, zwane wtedy ciągnikami rolniczymi, a także w 1928 roku komplet pługów parowych.
Nie można powiedzieć, aby ojciec był również tak szczodry w inwestycjach dla własnego domu. Sąsiedzi mieli piękniejsze meble i salony, elegantsze powozy i karety. W Tuchowiczu lśniło wszystko w obejściu i na polu, ale dwór był skromny, acz dostatni. Piękniejszy był tylko park. Potrzeby gospodarstwa rolnego miały u ojca zawsze pierwszeństwo przed jego potrzebami osobistymi. Wszelki luksus w życiu domowym uważał za zbędny. Nie oznaczało to, aby naszej matce czy nam czegoś brakowało, wręcz przeciwnie, ale to, co mieliśmy, było zawsze skromne, chociaż solidne. Stawiając wysoko i dając priorytet potrzebom gospodarstwa hołdował ojciec zasadzie, którą można by sprowadzić do twierdzenia, że ojciec żył z gospodarstwem a nie z gospodarstwa (…) ”
Aleksy Hempel kochał ziemię, miał szacunek dla ludzi pracy. Widział ich potrzeby i starał się rozwiązywać problemy. Nagradzał za rzetelność i tępił przejawy niedbalstwa.
Dzieciom wpajał poszanowanie pracy i ludzi pracujących w pocie czoła. Jego syn Aleksy wspominał, jak także podczas wakacji ojciec ustalał plan dnia, który zaczynał się o godzinie 6 rano myciem się przy studni. Dzieci nie dysponowały nigdy większymi kwotami, a jedynie takimi, które starczały na słodycze. Nie mieli kosztownych przyborów, strojów. Synów wychowywał po spartańsku.
O jego działalności w straży pożarnej opowiadał syn Aleksy II
„ (…) Gdy wybuchł pożar, a było ich w okolicy wiele, ojciec siadał na konia, opasał się pasem z parabellum i jechał razem z oddziałem kierować akcją ogniową. Wracał zmęczony i osmalony, a czasami i poparzony, i opowiadał nam zawsze o wydarzeniach przy ogniu. Kiedyś po takiej akcji nabawił się ojciec duru brzusznego, napiwszy się po gaszeniu ognia z jakiejś zarażonej studni. Innym razem, pędząc do pożaru nocą po nieznanej drodze, koń się zawalił na jakimś wykrocie i ojciec złamał nogę. Źle mu ją złożyli i potem miał tę nogę nieco skrzywioną (…)”
Jego wielką pasją były konie. Zajmował się hodowlą i jeździectwem.
Kryzys ekonomiczny w latach 1928-1930 najbardziej dotknął intensywnie prowadzone gospodarstwa, w tym Tuchowicz. Aleksy zajął się wtedy także administrowaniem Barłomina ( własność Zygmunta Hempla) i Kurowa.
Będąc w Kurowie skaleczył się o wystający z buta gwóźdź. Rana się zaogniła. Hempel udał się do felczera, który opatrzył ranę. Aleksy wrócił do pracy. Kiedy pojawiła się goraczka udał się do szpitala, z którego żona przewiozła go do najlepszej lecznicy w Warszawie, gdzie zaproponowano mu amputację nogi, na co się nie zgodził. Amputacja wykonana po kilku dniach nie pomogła. Aleksy Hempel zmarł w wieku 44 lat.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.