20-lecie pracy społeczno-oświatowej w gminie Dąbie.
W 27 numerze Ziemi Siedleckiej z 1937 roku ukazał się artykuł Stanisława Zdanowskiego prezentujący 20-lecie pracy na polu społecznym i oświatowym w Biardach, Gręzówce, Jagodnem i Dąbiu.
Dziś, po 81 latach, część budynków opisywanych w artykule nie istnieje, część całkowicie zmieniła swoje oblicze. Nie istnieje też Jagodne, a także gmina Dąbie…Stanisław Zdanowski 20-lecie pracy społeczno-oświatowej w gminie Dąbie.
W końcu września otrzymałem zaproszenie na obchód 20-lecia pracy społeczno-oświatowej w gminie Dąbie, powiatu łukowskiego.
Zaglądam do programu i znajdujęnader interesujące szczegóły:
Poświęcenie budynku szkolnego w Biardach: otwarcie nowo wybudowanej szosy Kryńszczak Gręzówka; zwiedzanie szkoły i spółdzielni spożywców w Gręzówce; poświęcenie remizy strażackiej we wsi Dąbie i wreszcie – poświęcenie i otwarcie domu społecznego w Jagodnem.
Znam te strony jeszcze z czasópeowiackich z 1918 r., wiem, że gmina Dąbie należy do najbiedniejszych gmin powiatu łukowskiego, aż tu naraz tyle inwestycyj. Ogarnia mnie zdumienie.
Budynek szkolny, 5 klm. nowejdrogi bitej, remiza strażacka i dom społeczny odrazu?
Jak oni to zrobili?
Jakim sposobem jedna z najbiedniejszych gmin zdołała w ciągu jednego roku przeprowadzić tyle i tak pokaźnych inwestycyj?
Po głowie zaczęły mi chodzić różne przypuszczenia.
Może w rezerwacie Jata znaleźli jakieś ukryte skarby, napełniki kasę gminną forsą i udają zuchów. Może znaleźli jakiego filantropa, pełnego santymentu dla rozległych lasów kryńszczańskich i zachwytu dla Jaty.
A może wygrali na loterii, lub zaciągnęli jakąś poważniejszą pożyczkę ?
Ale gdzie gmina Dąbie, w dzisiejszych warunkach, mogłaby pożyczyć?
Wynikiem tych rozważań było postanowienie: skorzystam z zaproszenia – pojadę i przekonam się na miejscu, jakimi to sposobami Dąbiacy osiągają tak świetne rezultaty swych poczynań?
wydrę im te tajemnicę powodzeń i podam do wiadomości publicznej, iżby inne gminy mogły również wstąpić w ich ślady.
Nadszedł dzień 10 października, dzień święta gminy Dąbie. Uprzejmi i sympatyczni panowie Inspektorzy Szkolni umożliwili mi wykonanie zamierzenia, zapraszając na piątego pasażera swojego Dodge’a.
Całe szcześćie, ze dopiero w Biardach okazało się, że Dodge ma pęknięty resor, a jazda w piątkę ( i to nie ułomków), jest trochę ryzykowna.
Dla wzmocnienia maszyny musieliśmy przy najbliższym postoju w Łukowie zasilić karburator mieszanką spirytusową – no i jakoś dojechało się szczęśliwie.
Ale wróćmy do tematu a właściwie do pierwszego punktu programu.
Biardy
Niezbyt duża, ale bardzo rozciągnięta wioska leży przy szosie łukowskiej, na 17 klm od Siedlec. Na skraju wsi od strony Siedlec, znajdowała się kiedyś przydrożna karczma. Starsi gospodarze opowiadają, jak to ongiś u Moszka miarkę żyta na kwaterkę gorzałki zamienić można było; jak ciągnące traktem łukowskim furgony, przystawały przed oberżą, by szkapom dać odpocząć o woźnice nakarmić.
Dziś miejsce karczmy zajął piękny i murowany budynek szkolny, wzniesiony wysiłkiem gminy i ofiarnością gromady biardzkiej, przy pomocy Dyrekcji Lasów Państwowych w Siedlcach i Towarzystwa Popierania Budowy Publicznych Szkół Powszechnych.
Dwie widne i przestronne sale szkolne, rekreacja, kancelaria kierownika szkoły i dwa mieszkania nauczycielskie składają się na całość budynku szkolnego. Przed frontem szkoły rozległy ogródek, poprzecinany alejkami, starannie ogrodzony.
Z tyłu budynku – boisko szkolne i zabudowania gospodarcze.
Ogólny koszt budowy szkoły wynosi 27.000 zł.
Zarząd gminy przekazał z sum budżetowych w okresie 2 lat – 17.750 zł. Dyrekcja Lasów Państwowych udzieliła kredytu drzewnego na sumę 5.368zł. Towrzystwo Popierania Budowy Publicznych Szkół Powszechnych udzieliło pożyczki w kwocie 1.250zł. Mieszkańcy Biard ponieśli dobrowolne świadczenia szarwarkowe na sumę 2.000 zł., a pozostałą kwotę zebrał Komitet w drodze dobrowolnych ofiar.
Na czele Komitetu Budowy Szkoły stał niezmordowany społecznik, nadleśniczy łukowski – p. inż. Szenejko, a dzielnie mu wtórowali w tej pracy: Jurzyk – kier. szkoły w Gręzówce, p. wójt Durka, p. sekr. Polesa, p. kier. Zaczek, oraz p. Król, p. Baniak,p. Dołęga i p. Misiak.
Uroczystość poświęcenia szkoły odbyła się w obecności p. starosty Orłowskiego, p. inż. Buchty – dyrektora lasów państwowych, p. p. inspektorów szkolnych Górskiego i Ruszla oraz przy licznym współudziale zaproszonych gości i gremialnie przybyłych mieszkańców Biard.
Poświęcenia budynku szkolengo dokonał ks. Ignacy Sopyła z Łukowa, wygłaszając piękne przemóienie o celach i zadaniach szkoły powszechnej oraz o wielkiej roli nauczyciela wychowawcy.
Pan starosta Orłowski – dziękował Komitetowi za wielce harmonijną i nadzwyczaj owocną pracę, a p. inspektorGórski – przekazując szkołę p. kierownikowi Zaczkowi prosił o kontynuowanie pracy szkolnej z takim samym wysiłkiem i zapałem, z jakim prowadzona była budowa szkoły.
Wzruszające było przemówienie jednego z gospodarzy biardzkich, który w imieniu gromady wiejskiej dziękował Komitetowi za szybkie zrealizowanie budowy szkoły i prosił by otwarta szkoła stała się nie tylko przybytkiem oświaty dla młodzieży, ale była dostępna rónież i dla starszych. Pozwólcie nam – mówił gospodarz biardzki – w tych jasnych czystych salach spędzać wieczory zimowe, by gwarzyć o Ojczyźnie, o Jej życiu i chwale.
Na twarzach wszystkich widzieliśmy radość i zadowolenie z należycie spełnionego dzieła.
Kryńszczak-Gręzówka
Parę kilometrów przestrzeni, dzielącej Biardy od miejsca wstępu na odcinek nowo wybudowanej drogi Kryńszczak-Gręzówka, przebyliśmy w szybkim tempie, na co pozwala całkowicie wyśmienity stan dróg w powiecie łukowskim. Nawet lekko poszkodowany Dodge rozwinął siedemdziesiątkę, budząc niepokój u właściciela obiektu.
Grupujemy się na wprost bramy, przy której dwie urodze krakowianeczki dzierżą wielką wstęgę radości.
Pan wójt Durka melduje panu staroście Orłowskiemu krótko i węzłowato: wybudowaliśmy 5 klm. drogi bitej, uzyskując dogodne połączenie między Kryńszczakiem a Gręzówką oraz połączenie z głównym traktem łukowskim. Budowę będziemy prowadzić dalej z Gręzówki do Jagodnego i Dąbia.
Pan Starosta dziękuje, życzy dalszej owocnej pracy, przecina wstęgę i oddaje drogę do użytku ogólnego.
Z oddania drogi do użytku skorzystali skwapliwie wszyscy obecni. Rozpoczął się swojego rodzaju reid samochodów, rowerów i pojazdów konnych do Gręzówki, po gładkiej nawierzchni nowej drogi.
Przed szkołą w Gręzówce, grupa krakowianek i krakusów spotyka przybyłych gości. WYbrane maleństwa wypowiadają miłe słówka powitania i wręczają przedstawicielom władz naręcza kwiatów. Pan kierownik Jurzyk opowiada dzieje budowy szkoły w Gręzówce i powstania spółdzielni spożywców, a chór szkolny pod kierownictwem p. Siwińskiej śpiewa kilka piosenek.
Licznie zebrani mieszkańcy Gręzówki i przyjezdni goście słuchają z zadowoleniem melodyjnie oddanego hasła:
„Jak górne orły rwą się do lotu, gdy poczują moc i czar swych piór:/
A młodzież gręzowiacka, przepojona duchem entuzjazmu i wiary, śpiewa dalej pełnymi głosy:
„Polska mocarna dziś naszym celem, przez nas musi Państwo trwać i żyć”
„Hej rozwijamy swoje sztandary”
Odniosłem wrażenie, ze serca wszystkich obecnych poczęły bić raźniej, pod takt śpiewanego hasła, ze odśpiewane zwrotki przeniknęły do głębi serce obecnych i utrwaliły na zawsze.
„Polska mocarna dziś naszym celem!”
„Hej, rozwijajmy swoje sznadary!” tak, jak to uczynili działacze społeczni gminy Dąbie.
Szczegółowym zwiedzeniem Spółdzielni Spożywców zakończyliśmy miły pobyt w uspołecznionej Gręzówce. Ponieważ droga bita do wsi Dąbie nie jest wykończona, przejechaliśy z powrotem trasę nowej drogi, kierując się do Dąbia przez Łuków.
Łuków
Najstarsze miasto na Podlasiu. Przejazd bez zatrzymania – wzbroniony. O początkach i rozwoju historycznym miasta Łukowa informuje czytelników Ziemi Siedleckiej p. mgr WInter.
Encyklopedyczne wiadomości o istniejacych w tym mieście zakładach kulinarnych posiada p. Tomasz Hardejewski, któremu zawdzięczamy wprowadzenie nad do „Oazy” przez drzwi ukryte we wnęce.
Przybytek, zwany „Oazą” mieści się przy ul. Chącińskiego, i dla niewtajemniczonych posiada wejście normalne, od frontu.
Wszelkie potrawy są przyrządzane na sposób rodzimy t.j. w miarę smaczne, odpoiednio słonei dobrze pieprzone. Posiliwszy grzeszne ciało w tak miłym zakątku udaliśy się gremianie na dalszy objazd gminy.
Dąbie
Budynek nowowzniesionej Remizy Strażackiej jest obecnie najokazalszym budynkiem we wsi. Postawiony z pustaków, kryty dachówką cementową, mieści w sobie oddzielne pomieszczenia na sprzęt strażacki, oraz dużą salę ze sceną i pokój dla Zarządu.
Pan starosta Orłowski informuje nas, że jest to 52-ga remiza strażacka w powiecie łukowski. Straż Pożarna we wsi Dąbie ma po za sobą ładny dorobek organizacyjny i chlubne wyniki ratownictwa.
Aktu pośięcenia remizy dokonał ks. Kudłasik wygłaszając jednocześnie okolicznościowe przemówienie.
W imieniu udności przemawiali: sołtys Jan Sadło i członek Wydziału Powiatowego p. Kulik. Obaj gospodarze serdecznie dziękowali p. inż Szenejce, członkom komitetu i nauczycielstwu za inicjatywę, wybitną pomoc i kierownictwo pracami budowlanymi.
Remiza została wzniesiona kosztem 7.000 zł. Ludność miejscowa opodatkowała się na koszta budowy remizy strażackiej po 1 zł. od morgi. Z kredytów budżetu gminnego wydatkowano na budowę 3.000 zł., Dyrekcja Lasów udzieliła kredytu drzewnego na kwotę 1500 zł i P.Z.U.W 450 zł.
Na zakończenie odbyły się popisy strażackie miejscowego Oddziału. Sprawność w obsłudze sprzętu strażackiego, zręćzne i szybkie wykonanie dyspozycji naczelnika oddziału, dziarska postawa druhów i należyte utrzymanie sprzętu – przekonały wzystkcih obecnych o istotnych walorach Dąbieckiej Straży Ogniowej. Odjeżdżaliśmy z przekonaniem, iż nowo wzniesiona remiza strażacka, została przekazana w godne ręce i będzie należycie prosperowała.
Jagodne
Droga z Dąbia do Jagodnego jest narazie to w Jacie, utrzymana w stanie dziewiczym. Na sczęść ie p. wójta i nas wszystkich jadących opatrzność boska ma ten odcinek drogi w należytej opiece i poza kilkoma dołkami i jednym większym głazem, poważniejszych przeszkód nie napotkaliśy.
MA jednak ta droga i swój urok, bo biegnie wzdłuż lasów i przylega do samej Jaty. CO prawda na skraju rezerwatu znaleźliśmy urzędową tablicę z napisem „Wejście wzbronione”, ale to nas zachęciło do popełnienia mełego przestępstwa. Bo proszę sobie pomyśleć – przejeżdżać przez JAtę i nie wejść do lasu, nie wsłuchać się choćby na chwilę w ten kojący poszum drzew i nie zahcysnąć się orzeźwiającym powietrzem. Przy tej okazji mieliśmy możność stwierdzić iż nie wszyscy oświatowcy znają się na grzybach, bowiem niektórzy określają zwyczajne maśluki mianem prawdziwków. Miłą sielankę leśną przerwał nam poczciwy stary dzięcioł, wykuwając donośnie godzinę 16-stą. Prawdopodobnie p. inżynier Raś wysłał go z przypomnieniem, iż o tej godzinie mieliśmy się stawić w Jagodnem/
Podziękowaliśmy małej ptaszynie za przypomnienie, i jazda dalej!
Na szerokiej drodze w Jagodnem zastajemy licznie zebranych mieszkańców, oraz ustawione w ordunku: pluton P.W. leśników i pluton Związku Strzeleckiego.
„Baczność! Na prawo patrz! Panie Starosto: melduję posłusznie oddział P.W.L i Zw. Strzel.”
Pan starosta Orłowski przechodzi przed frontem oddziałów a następnie padają słowa powitania.
Czołem panie Starosto – odpowiadają donośnymi głosy strzelcy i pewiacu. Chłopy dobrane, miny dziarskie, ruchy wprawne i śmiałe, boć przewodzi im dzielnie p.por Bednarczyk. Po raporcie idziemy do nowego wzniesionego Domu Społecznego. Budynek drewniany, kryty gontem, na wysokiej podmurówce, o ładnym wyglądzie zewnętrznym.
Wewnątrz: duża sala teatralna, korytarz, pokój społeczny i dwa pomieszczenia na przyszły sklep spółdzielczy.
Koszt budowy wyniósł 6.000 zł.
Mieszkańcy Jagodnego opodatkowali się na budowę Domu Społęcznego o 1 zł. z morgi. Dyrekcja Lasów udzieliła kredytu drzewnego na sumę 1.500 zł. Zarząd Gminy przyczynił się do budowy kwotą 500 zł, a resztę t.j. 3.000 zł. zebrali w drodze dobrowolnych ofiar członkowie Komitetu Budowy.
Duszą całej imprezy był p. inż. Raś – leśniczy z Jagodnego, mając dzielnych towarzyszy w osobach kier. szkoły p. Dybciaka i por. rez. p. Bednarczyka.
Z licznych przemówień wygłoszonych przy uroczystości poświęcenia Domu Społecznego przebijało wielkie uznanie dla prac Komitetu Budowy, który w swych poczynaniach miał więcej dni chmurnych aniżeli górnych. Zwyciężył jednak optymizm i wiara w dobre sprawy – przyszło ogólne uznanie – prawdziwy górny dzień, ożywiony złotymi promieniami zachodzącego słońca.
Wraz z zachodem słońca skończyła się żmudna praca nad budową Domu, a o świtaniu wzejdzie jutrzenka i naświetli nowe drogi dla przyszłej pracy pod dachem tego pięknego budynku.
Po serdecznej gościnie, jaką zgotował nam Komitet Obchodu, po miłej wieczerzy, sędzonej w gronie wszystkcih działaczy społecznych gminy Dąbie, wracaliśmy do Siedlec. W głębiach ciemnej nocy spoczywał bór, otulony we mgły jesienne. Chłodny wietrzyk poruszał gałązkami drzew, muskał nam twarze i opływał po liniach samochodu.
Tam, gdzie za dawnych czasów był bór i uroczyska, mignęła nam jasno oświetlona szkoła Gręzówki, poźniej zamiast leśnej grobili – nowa droga bita, a na miejscu karczmy przydrożnej, stał dumnie budynek szkoły biardzkiej. Tłoki motoru obracały się cicho, a światła reflektorów ukazywały naprzemian to wstęgę drogi, to szare bruzdy lub ciemną zieleń ozimin. Myśl uparcie wracała do sali szkolnej w Jagodnem, gdzie cisi pracownicy społeczni układali plan pracy w gminie na następne dwudziestolecie.
Przejęli się serdecznie słowami Wielkiego Marszałka i uwierzyli, że „idą czasy, których znamieniem będzie wyścig pracy”.
Wbrew wszystkim i wszystkiemu nie chcą uznać kryzysu, nie zrażają się trudnościami formalno-organizacynymi, nie szukają peiniezy tam, gdzie ich nie ma, jedno zakasawszy rękawy, mocno i po żołneirsku, podciągają u siebie Polskę wyżej.
Mają jeszcze postawić w gminie szkołę dla Żdżar i Dąbia, wybudować kilka kilometrów dróg, zorganizować we wszystkcih wsiach w gminie sklepy spółdzielcze, założyć piekarnię spółdzielczą, pokryć gminę siecią domów społecznch i t. d. Poczuli moc i czar orlich piór i wznoszą się do lotu, co raz wyżej i wyżej ku Polsce mocarnej…
Zarazili mnei swoim optymizmem, swoją wiarą i konsekwentnym uporem w dążeniu do realizacji rzeczy wielkich.
I dlatego wołam za nimi:
„Polska mocarna dziś naszym celem!”
„Hej! rozwijajmy swoje sztandary!”
Dodaj komentarz