Kipiące stodoły w gminie Krzywda

Gmina Krzywda w powiecie łukowskim: plan kontraktacji rzepaku wykonany w stu procentch: plony czterech zbóż wyższe w tym roku o 1-2 kwintale z hektara – dnia 29 sierpnia zboża skoszone i zwiezione wokoło 92 procentach. To najważniejsze. Jednakże…
Już kilkakrotnie pisaliśmy o gminie Krzywdzie. Dobrze i źle. Tym razem zaglądam tam w okresie finiszu akcji żniwnej, by przyjrzeć się z bliska, jak tegoroczne żniwa wyglądały w praktyce.
W FIUKÓWCE
Późnym popołudniem idę szosą przez jedną z 23 wsi podległych gminie, Fiukówkę. Wieś jakby wyludniona. Czasem pies zaszczeka, bzyczą muchy podrażnione skwarem. Zagroda nr 6 Józefa Koślacza. Przed domem młoda kobieta, nauczycielka szkoły podstawowej p.Janina Piwowarek kończy gigantyczne pranie. Mieszka u Koślaczów.
Oni tu teraz żyją jak w transie – wyjaśnia – Od bladego świtu. Mam telewizor – wieczorem na moment przystają pod płotem:” Co mówiła Chmurka?”. Odkrzykuję „Jeszcze będzie pogoda”. Pędzą dalej. Tyrają do granic możliwości. W nocy młócą…
Józef Koślacz z piętnastoletnim synem Witkiem poszli pomagać kuzynce kosić – konną kosiarką. Koślaczowa kopie ziemniaki dla świń, na następny dzień. Szukaj jej. Przysiadamy na chwilę.
Najgorzej, że nie ma kto robić. Starzyśmy, ja chora. Starszy syn Staszek żonaty, pracuje u „Nowotki” w Siedlcach. Młodszy nam tylko został. Ale i on skończył już osiem klas i pójdzie od nas do zasadniczej szkoły mechanicznej do Białej Podlaskiej. Wtedy będzie jeszcze gorzej. Ale mają dać kilka dni wolnych od nauki w październiku. Może przyjedzie…
A starszy nie brał urlopu na żniwa?
Wziął, ale za wcześnie. Jemu się urlop kończył, jak żniwa się zaczynały. A ze wsi nie można nająć do roboty… Nie siejemy rzepaku, bo przy nim więcej pracy niż przy zbożu. Świń tylko siedem trzymamy. Mamy cztery krowy i dwie jałówki – bo łatwiej jest obrządzić przy krowach niż koło świń. Koszenie – ciągnie Helena Koślacz – rozpoczęliśmy w zeszłym roku przed 15 lipca. W tym roku po pierwszym sierpnia. Urodzaj był dobry. Żyto wszystkim we wsi dobrze sypało. Trochę owies się pokładł. Ścięliśmy, ale jest jeszcze połowa do zwiezienia. Zboże zwieźliśmy już wszystko, nie mieściło się w stodole. Przed niedzielą omłóciliśmy to co nie zmieściło się. Teraz znów trzeba obornik wywieźć i zasiać oziminy. A zaraz potem trzeba kopać kartofle. Jeszcze nie doszły…
-A obrodziły ?
– Nie narzekam, u nad dość dobrze. Ale jak ktoś posadził na dole to mu się zmarnowały przez te deszcze. Tylko stonki jest dużo. Była truta ale zostało jej jeszcze chmara. Coś ich ta trucizna nie bierze. Teraz znów wylęgły się mode.
– Czy zdążycie ze wszystkim przed zimą?
– Jeśli ie będzie wczesnych przymrozków to zdążymy.
– Sklep zaopatrzono dobrze na żniwa?
– Tak sobie. Masło było, picie jest zawsze,brakowało wędliny. Chleb był – czasem zostawał nawet na drugi dzień. Miejscowa sklepowa wzięła urlop na lipiec i sierpień. Przyjeżdżająca otwierała sklep od 7 do 14.30. Przedtem był otwarty dwa razy od 6 do 10 i od 14 do 18 godz…

Szukam Henryka Rytla,sołtysa Fiukówki. Kilkuletnie brzdące mają sprzeczne informacje: jest w polu, pojechał po siano, już zwala siano do stodoły. Idę do zagrody Rytlów. Jest, wysoko na stryszku razem z żoną. Chowają siano. Jeszcze jedną furę chcą zwieźć przed nocą. Sołtys zbywa mnie: przyjdź pan w niedziele, przed południem, teraz nie mam czasu!
Cóż mogłem rozbić – na rozmowie zależało mi. Jak tu w reportażu pominąć sołtysa, najlepszej wsi w całej gminie.

Fot. S. Zubczewski.

Henryk Rytel wyrzucił najpierw to co mu najbardziej leżało na wątrobie
Cholera nas tu wszystkich bierze, że u Heńka Biernackiego stoi nieczynna młocarnia. Ona jest ze Spółdzielni Kółek Rolniczych(SKR). Stoi nieczynna od tygodnia – jeszcze przed żniwami miała krzywy wał, Biernacki miał być omłotowym.
Pracują we wsi trzy młocarnie – wtrąca brat sołtysa Kazimierz Rytel – ale przydałaby się i ta czwarta.My młóciliśmy od ósmej wieczór do trzeciej rano.
Sołtysa irytował też „towot” – płyn do smarowania maszyn. Zabrakło go w okolicy. A potrzebny jest bardzo właśnie w czasie żniw. Potrzebny jest też do przewracaczy siana.
Ze sklepu nie jesteśmy zadowoleni – mówi sołtys – Pod koniec lipca zrobili tygodniowy remanent. Nawet papierosów nie było gdzie kupić. A teraz często brakuje chleba na niedzielę. Dla nas każdy dzień jednaki – już chyba piątą niedzielę pracjemy.

Sklep w Fiukówce w 2012 roku. Źródło: Google Maps

– Z czego jeszcze jesteście niezadowoleni?
Napisz pan o podejrzanych praktykach – prosi Henryk Rytel – w punkcie skupu w Wandowie. W ostatnią sobotę lipca chciałem mieć trochę grosza na żniwa, pędzę jałówkę do Wandowa bo bliżej. Zważyli 361,5 kg i chcą ją klasyfikować do III klasy (16,50 za 1 kg). Śliczna była. Zabrałem. W poniedziałek idę z nią do Krzywdy i w punkcie skupu ważą – 381 kg, klasa IIb po 21,50 zł za kilogram. Dostałem 7800 złotych. A w tym Wandowie to handlarz zaraz do mnie podszedł i dawał 6,5 tys. Na moich oczach naciągnęli kobietę, która też sprzedawała krowę
– A jak ze skupem zboża ?
– Na razie wszystko dobrze. Z naszego GS przyjeżdżają do zagrody rolnika samochodem z geesowskimi workami i odbierają ziarno. Wzięli już od Kalińskiego pięć ton, od Sobiecha i Kota po trzy tony.

KARY NIE W PORĘ
Życie sąsiedzko-towarzyskie kwitnie w Fiukówce przed zlewnią. Trzeba trochę poczekać przed mleczarnią i rozmawia się o tym i owym. Trochę się plotkuje, trochę narzeka. I tam oto dowiadują się o najbardziej frustrującej wieś sprawie, która bardziej nurtuje niż plaga stonkowa czy minione deszcze.
Panie – mówi jeden z gospodarzy – takich kar nigdy nam tu nie przysyłano. W zeszłym roku nikt ani w naszej wsi ani w sąsiednich kar nie dostawał. W tym roku w samej Fiukówce dostało je 15 rolników. Dostali też Koślacze. Nie mówiła panu?
-Za co te kary ?
Za niewykupienie nawozów. Zaczęły przychodzić po 15-stym sierpnia. Akurat w same żniwa. Ludziska rzucali robotę i jeździli do gminy odwoływać się. Robota w polu czekała.
Najgorzej – ironizuje drugi – że to niesprawiedliwe. U tych co nie wylalu na wiosnę wody amoniakalnej, to zboże wyrosło, jak się patrzy. Inni, co wylali tę wodę mają zboże pokładzione, ziarno mają niemłotne. Nawet sołtysa to spotkało.
– Czy my jesteśmy głupi ? – złości się inny  My wiemy co i kiedy trzeba dać ziemi. Kilka lat temu jeździliśmy za Łuków, pod Warszawę, aby kupić nawozy, które były nam potrzebne.  A teraz jak ich mają dużo to na siłę każą kupować. Kary przysyłają..
– Jest w tej sprawie – wyjaśnia szef służby rolnej gminy – Sejmowa ustawa. W ubiegłym roku istotnie nie stosowaliśmy kar. Teraz wysłaliśmy. Jest to tak: na początku roku każdy rolnik dostaje zawiadomienie, ile i jakich nawozów powinien użyć w swoim gospodarstwie. Oporni dostają tzw. „decyzje”. 30 czerwca skończył się rok gospodarczy i zrobiliśmy rozliczenie tych nawozów.
Nie podchodzimy biurokratycznie – dodaje sekretarz Urzędu Gminnego, Krystyna Walo – dajemy wszystkim szansę niezapłacenia kary. W pisemku jest klauzula, że jeżeli do 31 sierpnia rolnik wykupi w stu procentach plan nawozowy na bieżący rok, to uchylimy tę karę za rok ubiegły.
Naczelnik Urzędu Gminnego, mgr inż Marian Niczyporuk był w tej sprawie nieustępliwy. Rozliczał co do kilograma.
Tegoroczne żniwa – wszyscy o tym mówili – miały być ciężkie i były ciężkie, spiętrzone. Wydano szereg nadzwyczajnych zarządzeń na ten okres. Na szosach pierwszeństwo miał „Bizon” czy byle snopowiązałka przed najwytworniejszą limuzyną, bądź innym pojazdem samochodowym. Fabryki bezwarunkowo musiały dawać „urlopy na żniwa”. Wszelkim urzędom zabroniono zawracać głowy rolnikom póki żniwa się nie skończą. Tymczasem Urząd Gminy w Krzywdzie sypie i rozsyła nakazy płatnicze. Co prawda nikogo nie wzywano do Urzędu, ale ludziska sami jeździli tam. A znów aby skorzystać ze wspomnianej klauzuli, trzeba było do końca sierpnia wykupić nawozy. A więcej i jedno i drugie w okresie najładniejszej pogody, najintensywniejszych prac polowych – w drugiej połowie sierpnia. W dodatku – żeby było zabawniej – GS nie dysponował całym asortymentem nawozów. Rolnicy chcą kupować przede wszystkim granulowany superfosfat potrójny )zamiast superfostatu pylistego czy zwykłego granulatu) oraz supertomasynę. A tych nawozów nie ma. W punkcie GS w Hucie Dąbrowa jest trochę potrójnego superfosfatatu, ale zbrylonego, więc niepełnowartościowego.

MANEWRY PREZESA
W trzech wsiach gminy wzorcowej Krzywdy są lokale gastronomiczne. Dwa z nich odwiedziłem: „Zagłobę” w Woli Okrzejskiej, gdzie urodził się Henryk Sienkiewicz i „Znajomą” w Krzywdzie.
Zaglądam w czwartek do „Zagłoby”. Ze dwadzieścia stolików, tylko przy jednym dwóch traktorzystów raczy się piwem. „Jest coś na obiad gorącego?” Odpowiedź: „Nie ma, kuchnia nieczynna”. „Można prosić herbatę?”. Odp.: „Nie, zepsuła się maszynka i nie ma jak zagrzać wody”. Na ladzie nie widzę żadnych kanapek i w ogóle nic do zjedzenia. Drugi raz wstępuję tu w sobotę – bez zmian.

Lokal „Zagłoba” w Okrzei. Fot. Antoni Cybulski. Z kolekcji Muzeum Henryka Sienkiewicza w Woli Okrzejskej
Lokal „Zagłoba” w Okrzei. Fot. Antoni Cybulski. Z kolekcji Muzeum Henryka Sienkiewicza w Woli Okrzejskej

Drugi lokal „Znajoma” mieści się dosłownie pod gabinetem prezesa GS w centrum Krzywdy. Już o 13-tej nie ma gorących ziemniaków. Jedna zupa. Dwa mało pożywne drugie dania – ze źle ugotowaną kaszą bądź z czerstwawym chlebem do wyboru. Obsługa, owszem, dosć uprzejma.

Pytam prezesa GS p.Andrzeja Kłosińskiego jak „stoi” z planami obrotów i sprzedaży w gastronomii. Robimy porównanie z ubiegłym rokiem.
Obroty w lipcu 73 r. – 638 tys. złootych, w lipcu 1974 plan 670 tys. wykonane 670tys. W czerwcu br. plan obrotów przekroczono o tysiąc złotych. Dodajmy – w lipcu 1973 r. sprzedano w trzech gospodach alkoholu za 295 tysięcy, w lipcu 1974 za 276 tys. złotych.
– Cudów nie ma! – odkrywam karty – widziałem puste stoliki, puste lady chłodnicze.
Przypierany do muru prezes zdradza dalsze fragmenty statystyki GS-owskiej. Otóż na I półrocze 74 roku ustalony był plan obrotów w gastronomii na 3.290 tys. wykonano go w 92 procentach. W I półroczu ub.roku obroty wynosiły 2.977 tys. złotych.
– Plany w gastronomii – zdradza w końcu tajemnicę – wyrabialiśmy dzięki produkcji garmażeryjnej. Ponad 50 proc. produkcji kuchni to garmażerka sprzedawana w sklepach.
Zajrzyjmy teraz do sklepów. Wybudowano w Krzywdzie za ponad 5 mln złotych olbrzymi Dom Handlowy. W czwartek 29-go zamknięty jest już o 14-tej. W sobotę 30-go sierpnia też do 14-tej.W sobotę zabrakło pieczywa.

Dom Handlowy w Krzywdzie w 2019 roku
Dom handlowy w Krzywdzie w 2019 roku

Wstępuję do sklepu GS w Radoryżu Smolanym. Na półkach spleśniała chałka; chleb i masło są. Nie ma żadnej wędliny, ani salcesonu ani kaszanki. Nie ma konserw rybnych, ani mięsnych poza trzema kurzem pokrytymi puszkami importowanego gulaszu.
Pod biurem GS znajduje się też sklep spożywczy. Prosżę o masło. Miła ekspedientka wyjaśnia: „Nie prowadzimy sprzedaży masła, bo nie mamy lodówki. Rozglądam się po sklepie – na półkach leżą kostki margaryny i aż z daleka widać, jak „wyczerpało” je słońce.
Odnotowując te fakty, muszę jednak uczciwie przyznać, że będąc w Krzywdzie w ubiegym roku zastałem jeszcze gorszą sytuację. Choćby z masłem – w ogóle go nie było. a teraz pomimo że ni edostałem go w sklepiku pod GS-em, to kupiłem go w końcu w kiosku spożywczym koło stacji, który był wyposażony w lodówkę. W ubiegłym roku skarżyli się ludzie na brak chleba – teraz na perturbacje z jego dostawami.
Bilansujemy wspólnie z Andrzejem Kłosińskim pozytwy, wszystko co wpłynęło na poprawę sytuacji w okresie żniw.
-Te historie z chlebem – zaklina sie prezes – to na pewno sporadyczne incydenty, prosze mi wierzyć. Do żniw przygotowaliśmy się lepiej niż w ubiegłym roku – sprowadzamy chleb z Adamowa i Kłoczewa, co razem z chlebem z naszej piekarni (3 tony na dobę) wystarcza,
-Wynika z tego że wasza piekarnia ma za małą wydajność?
-Tak jest.Ale na razie nie wybudowaliśmy jeszcze drugiej. Potrzebna jest i mamy taką inwestycję w planie.
Warto tu zwrócić uwagę na pewne zjawisko występujące w okresie żniw. Otóż w okresie tym piekarnie mając większe zapotrzebowanie, pieką prawie wyłącznie duże bochny żytniego chleba. Kosztem pieczywa pszennego – bułek, rogali, chałek i wyrobów cukierniczych. Nie jest to sytuacja nad którą można przejść do porządku dziennego – przecież równolegle trwa pełnia sezonu turystycznego są po wsiach kolonie, obozy harcerskie itd.
– I jeszcze jedna sprawa. W początkach lipca apelowaliśmy o niezakłócanie w okresie żniw dostaw energii elektrycznej. A oto od 19-go do 21 sierpnia nie było światła w całej Hucie Dąbrowej, gdzie właśnie mieści się piekarnia. Uprzedzono o tym telegraficznie na 3 dni naprzód ale i piekarnia nie dawała tyle chleba co zwykle i część maszych unieruchomiono. Były ponadto 3 awarie trwające po kilka godzin. Czy można nad tym także przejść do porządku dziennego ?
A teraz mięsa i wędliny, na których brak psioczyli rolnicy. Oczywiście i we wsiach krzywdziańskich wiedzą, jaka jest ogólna sytuacja w kraju pod tym względem. Ale…
– Tu mogę stwierdzić, ze było lepiej – mówi Andrzej Kłosiński – Normalnie dostajemy z przydziału miesięcznego 6 ton mięsa na gminę. W lipcu dostaliśmy dodatkowo 3 tony półtusz, a więc równo 50 proc. więcej. W sierpniu 1,7 tony więcej. Ale to nie wszystko,zwiększyły się dostawy do sklepów miesa z uboju gospodarczego, w ub. roku daliśmy w lipcu ok. 1.700 kg, w lipcu br. już 2127 kg. W sierpniu dostarczymy ok 3 tony z uboju.
Na marginesie: w lipcu br. GS miał plan skupu żywca – 143 tony, wykonano 152 tony.
Wracając do okresu żniw – znakomicie wyższe dostawy podrobów mięsnych. Miesięczny przydział „z rozdzielnika” dl agminy 600-700 kg. GS dostawał z Łukowa od czerwca po 4 tony podrobów więcej. Trafiały do GS-owskiej masarni, gdzie robiono z nich kiszkę podgardlaną i różne salcesony.
Wszystko razem złożyło się na to, że w lipcu sklepy w gminie dostały 4843 kg wędlin, a w sierpniu ok. 5 ton wędlin.
– Już teraz myślimy – dodaje prezes Kłosiński – o przyszłorocznych żniwach. Kupiliśmy za 36 tys, złotych z Ryżek koło Łukowa. Będziemy hodować 80-90 świń właśnie na lipiec-sierpnień 1975 r.
Pozostałe artykuły (mąka, cukier, masło itp.) były w sklepach i nie było kłopotów z ich nabyciem. Napojów chłodzących dostarczano dziennie około 10 tys butelek. Wprowadzono też nowość – wodę stołową mineralizowaną – po 1,40 za butelkę.

POMOC DLA ROLNIKÓW
Gminny instruktor do spraw gospodarstwa wiejskiego, Jadwiga Salamucha już w kwietniu i maju rozmawiała we wszystkich wsiach z przedstawicielami kół gospodyń o organizacji dziecińców na okres żniw. Uruchomiono ich dziewięć dla blisko 200 maluchów. Część dziecińców finansowało TPD, część Urząd Powiatowy bądź gmina.
Trudno ze znalezieniem wychowawczyń. Zatrudniono dziewczęta z ostatnich klas liceum. W Hucie Radoryskiej – dla przykładu – 18 maluchami opiekowała się świeżo upieczona absolwentka L.O. Kazimiera Kłusek. Chciała co prawda odpocząć przed podjęciem pracy w SKR ale rozumiała potrzebę…
Mimo pewnych trudności, dobrze wypadło przygtowanie maszyn do akcji żniwnej. Z 21 kółek rolniczych działających w gminie utworzono jedną SKR. Poprawiła się organizacja, lepiej wykorzystywano sprzęt…
– Już w ubiegłych latach – mówi mi Andrzej Kłosiński – wprowadziliśmy system „trzytonówek”. Jeśli rolnik ma już 3 tony ziarna to przyjeżdżamy do niego własnym samochodem, z naszymi workami i odbieramy to zboże. W ubiegym roku skupiliśmy łącznie 84 tony tymsystemem. Na dzień 30 sierpnia br. skupiliśmy już 18 trzytonówek. Szacuję, że w ramach tego bezpośredniego skupu odbierzemy od rolników z zagrody około 150 ton.
Przykładów pozytywnych można byłoby wskazywać jeszcze sporo. Choćby – w okresie żniw gminna służba rolna docierała do gospodarzy znajdujących się (wdowy, chorzy, staruszkowie) w trudnej sytuacji. W takich przypadkach zlecano SKR wykonanie u nich najważniejszych prac w pierwszej kolejności.

Powiedziano mi w gminie na odjezdnym: „Zboże obrodziło, pogoda wreszcie się poprawiła, plony są dobre – i to jest najważniejsze. Zaczynamy coraz bardziej żyć przyszłym rokiem – przygotowaniem do przyszłych żniw. Trzeba się uwijać by zdążyć. Chyba zdążymy. I robić będziemy wszystko, by plony te były jeszcze lepsze.
Cóż, budujący jest ten optymizm. I akcentując mankamenty w ciągu trwania tegorocznej kampanii żniwnej, niczego innego nie miałem na celu jak: by żniwa przyszłoroczne przebiegły w jeszcze lepszych warunkach.

***
Artykuł Andrzeja Nałęcz Jaweckiego ukazał się w czasopiśmie Życie Gospodarcze, Numer 36, 1974

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.