Ksiądz Adam Byszewski – budowniczy kościoła w Tuchowiczu
Adam Łukasz Byszewski urodził się 14 października 1821 roku w Łukowie. Jego ojcem był Jan Byszewski podoficer pułku trzeciego ułanów polskich szwadronu trzeciego, matką Maryanna Walczewska. W 1822 ojciec przyszłego księdza przeszedł do rezerwy i osiadł w Węgrowie.
![Akt urodzenia Adama Łukasza Byszewskiego www.szukajwarchiwach.pl](http://zastawie-netau.net/wp-content/uploads/2015/07/byszewski-urodzneie-300x169.jpg)
www.szukajwarchiwach.pl
Od co najmniej 1851 roku był wikariuszem w Tuchowiczu. Wtedy też został powołany na stanowiska Nauczyciela Religii i moralności przy Szkole Powiatowej w Łukowie. Później w latach 1852-56 pełnił także funkcję administratora w parafii Zwola. Jeszcze w 1856 pracował w parafii Tuchowicz. Po śmierci swego poprzednika ks. Antoniego Przegalińskiego pełnił funkcję jej administratora.
W dzień patronki tuchowickiego kościoła św. Marii Magdaleny – 22 lipca 1857 nastąpił uroczysty ingres księdza Adama Byszewskiego na proboszcza. W drewnianym kościele zjawiło się 26 księży koncelebrujących Najświętszą Ofiarę, w tym Kanonik Honorowy Kaliski ks. Stempowski, Kanonik Lubelski ks. Roszkowski, miejscowi dostojnicy z Joachimem Hempel, posesorem Tuchowicza na czele.
Jak pisał korespondent Gazety Warszawskiej:
„odbyła się wielka, jak niemniej rozrzewniająca ceremonia Installacyi Ks. Adama Byszewskiego na Proboszcza tejże parafii Tuchowickiej (…) Po wprowadzenu nowego proboszcza Ks. Byszewskiego z plebanii do Kościoła processyonalnie i wręczeniu mu kluczy, Ks. Roszkowski, jako Dziekan miejscowy, stosowną do okoliczności miał przemowę ołtarzem przemowę do nowo-zainstalowanego proboszcza (…) Na tę (…) przemowę odpowiedział nowo-installowany proboszcz z wzruszeniem ducha, w wyrazach pełnych namaszczenia i miłości do parafian (…).Ze łzami w ochach wzywał opieki Chrystusa pana, aby raczył wspierać jego nieudolność i być dlań i dla jego owczarni najłaskawszym Opiekunem. Nakoniec, z całem wylaniem i w tkliwych wyrazach, przemówił do sercj parafian, którym wyliczył ich obowiązki względem swego pasterza. Tak czułe i z głębi duszy płynące przemówienie tego nowo instalowanego proboszcza, przy tak uroczystej ceremonii, nie mało westchnień do Boga i silnego współczucia z serc dobrych parafian wydobyć zdołało; ciągłe też łkania i szczere łzy oczy wszystkich obecnych zrosiły! W ostatku polecił siebie i uchowanych parafijan opiece i nieustającemu nidy wstawiennictwu uroczystującej w tym dniu patronki parafii Tuchowickiej Śtej Maryi Magdaleny – poczem zaintonował hymn Śgo Ambrożego „Te Deum laudamus” odśpiewany przez 26ciu kapłanów, obecnych temu obrzędowi. Następnie sam nowo-installowany Ks. Proboszcz Byszewski celebrował summę (…) Po ukończeniu całej tej uroczystej ceremonii w Przybytku parafijalnym, jakże znowu ostatni jeszcze widok w probostwie był rozczulającym! Kiedy przy spełnieniu toastów na cześć nowo-installowanego proboszcza Ks. Adama Byszewskiego i Kollatora Joachima Hempla, Dziedzica Tuchowicza, przez przeszło 60 osób różnego stanu i powołania, nastąpiły serdeczne przez nich zespolenie najtkliwszych uczuć wzajemnego poważania i szacunku opartego na tej miłości! (…)
Obejmując obowiązki proboszcza, ksiądz Byszewski nie spodziewał się z pewnością w jak trudnych dla kraju i samej parafii czasach przyjdzie mu przewodzić miejscowym parafianom i że będzie się musiał podjąć bardzo trudnej misji.
Swoją posługę rozpoczął ksiądz Adam od generalnego remontu drewnianego kościółka, który zostawił jego poprzednik. Świątynia zyskała nową podmurówkę, nowe podwaliny, nowe okna i drzwi, a w środku malowidła i nowe złocenia.
Tuż po ukończeniu robót, w święto Jana Chrzciciela – 29 sierpnia – stała się niewyobrażalna zarówno dla parafian jak i samego proboszcza tragedia. Kościół i znajdujące się nieopodal budynki, w tym także plebania, uległy spaleniu. Słup ognia widać było z odległości kilku mil. Pożar strawił doszczętnie samą świątynię, ponieważ ludzie byli w polu i na łąkach i nie zdołano nic uratować, jedynie z plebani wyniesiono ruchomości.
Ksiądz początkowo zamieszkał w piwnicy, a potem urządził sobie schronienie w domu dla służby kościelnej.
Nabożeństwa odbywały się w kaplicy na cmentarzu grzebalnym i myślał jak wybudować nowy, lepszy kościół dla swoich parafian.
![Kaplica cmentarna w Tuchowiczu (rok 2014)](http://zastawie-netau.net/wp-content/uploads/2015/07/P1330293-300x225.jpg)
Nieugięty i przedsiębiorczy kapłan otrzymał zgodę na prowadzenie kwest, na rzecz budowy kościoła, oraz zapewnienie rządu o dopłacie brakującej kwoty. W zbiórki zaangażowali się miejscowi ziemianie, m. in właściciele Niedźwiadki czy Jeleńca, którzy organizowali bale i zabawy połączone ze zbieraniem datków. Jednak proboszcz nie ograniczył się do samych zbiórek, założył własną cegielnię, bo pozyskiwać tanie materiały budowlane.
![Gazeta Warszawska 89/1878](http://zastawie-netau.net/wp-content/uploads/2015/07/89.1978-gazeta-warszawska-300x115.jpg)
Ksiądz Adam Byszewski podupadając na zdrowiu, poświęcił kilka lat na budowę wymarzonego kościoła. Nie doczekał jednak jego konsekracji. Pozostawił swemu następcy kościół murowany, sklepiony o trzech nawach, z żelaznymi oknami, posadzką z tafli cementowych. W środku wyposażony w drewniane konfesjonały i ławki, oraz dobrej klasy organy. Ksiądz Byszewski wybudował także drewnianą plebanię, bo po pożarze kościoła, odprawiając msze w ciasnej kaplicy cmentarnej dostał reumatyzmu i myślał, że w domu drewnianym łatwiej pozbędzie się tej choroby. Nie zamieszkał jednak nigdy na plebanii, ponieważ zmarł przed jej wykończeniem. Nie zdążył też wybudować dzwonnicy – musiał tego dokonać jego następca.
Konsekracja kościoła parafialnego w Tuchowiczu odbyła się w czerwcu 1900 roku.
***
Ksiądz Adam Byszewski był nie tylko budowniczym tuchowickiego kościoła. Okres jego proboszczowania zbiega się z okresem krwawego powstania styczniowego, w którym także duchowieństwo odegrało dużą rolę.
7 czerwca 1861 „poproszono” księży o wykaz pieśni „rewolucyjnych” nieobjętych rytuałem kościelnym śpiewanych przez wiernych, które to pieśni przyczyniają się do wzburzenia umysłów.
Pierwszy zareagował właśnie dziekan łukowski (od 1858) pisząc do piskupa podlaskiego:
„Duchowieństwo nie jest w stanie odróżnić, które pieśni można uznać za patriotyczne i wolne od zakazów, a które są rewolucyjne i zabronione… Duchowieństwo zatem jest między młotem a kowadłem. Najwłaściwiej byłoby, żeby dyrektor Komisji Rządowej przesłał taki wykaz na ręce władz diecezjalnych, wówczas duchowieństwo wolę rządu ogłosi i za skutek odpowiedzialnym nie będzie”.
Dodawał dalej, że duchowieństwo tym śpiewom nie przewodniczy, ale wzbraniać nie jest w możności. Wymieniał pieśni śpiewane po kościołach, takie jak: „Boże Ojcze, twoje dzieci”, „Do Ciebie, Panie Boże”, „Gwiazdo morza”, „Serdeczna Matko”, „Boże łaskawy przyjmij płacz krwawy”, „Boże, coś Polskę”, „Matko Chrystusowa”.
Podobnie jak inni duchowni w okresie powstania dziekan Byszewski uznany został za politycznie podejrzanego i zapewne oddany pod tajny dozór policji.
Ksiądz Adam Byszewski zmarł w 1892 roku w Tuchowiczu.
![Gazeta Warszawska 51/1892](http://zastawie-netau.net/wp-content/uploads/2015/07/gazeta-warszawaska-51.1892-300x71.jpg)
Był jednym z najwybitniejszych kapłanów w tej kilkuwiekowej parafii.
Dodaj komentarz