Unsere deutsche Ansiedler – o niemieckich osadnikach w powiecie łukowskim

O osadnikach niemieckich w powiecie łukowskim mówi się głównie w kontekście tragicznej w skutkach napaści na mieszkańca Józefowa Adolfa Käsnera i jego rodzinę oraz zbrodni niemieckiej popełnionej w odwecie na mieszkańcach okolicznych wsi 14 kwietnia 1940. Jednak koloniści z zachodu mieszkali na tych terenach od lat 70-tych XIX wieku.

POCZĄTEK OSADNICTWA
Osadnicy z zachodu skupili się w dwóch ośrodkach – w okolicach Józefowa i Aleksandrowa.
Po powstaniu styczniowym, właściciel Hordzieży Leonard Kowalski sprzedał część swoich dóbr okolicznym chłopom oraz osadnikom niemieckim. Osiedlili się w Józefowie, Bielanach, Bronisławowie, Hordzieży, Leonardowie, Ernestynowie, Bielanach i Czarnej.

W Łazach sprzedawali parcele Aleksander i Gabriela Dobraczyńscy oraz rodzina Karola i Nimfy Nowowiejskich. [1], [2]
Z historii Aleksandrowa i Łazów spisanej przez Henryka Szczęśniaka [1], [2]pierwszymi niemieckimi kolonistami byli August Jakubowski (w Aleksandrowie) i August i Karolina Weich ( w Łazach).

Jest bowiem wzmianka z dnia 4 lutego 1870 r., w której Karolina Weich z Łazów upoważniła swego męża Augusta do windykacji spadku jej po ojcu Dawidzie Kil ze wsi Bielczas, powiatu konińskiego, do sprzedaży otrzymanej schedy. Można więc wnioskować, że wcześniej zakupili oni część w dobrach Łazy (może w 1869 r.) i tu zamieszkali, a transakcje związane ze sprzedażą schedy w Wielkopolsce prowadzili w międzyczasie.Swoją, i to znaczną, część ziemi w majątku Łazy sprzedał, z upoważnienia żony, Gabrieli, Aleksander Dobraczyński i to za dużą sumę 10 721 rubli w srebrze, Niemcowi Michałowi Borka, a innym kolonistom w 1870 r. za 1 500 rs. W następnym roku żona Dobraczyńskiego, Gabriela, sprzedała jedną włókę ziemi za sumę 900 rs. W tym samym roku Józef Milewski sprzedał 15 mórg sadu za sumę 610 rs Gotliebowi i Ludwice Kautyom. W 1871 r. Aleksander sprzedał jedną włókę ziemi za sumę ustaloną 1 000 rs Maciejowi Uchmanowi. Koloniści niemieccy w latach 1870 – 1872 i następnych prowadzili nadal zakup ziemi, później często od swych wcześniejszych osadników w Łazach i Aleksandrowie [2]– pisze Henryk Szczęśniak – Wydaje się, że parcelacja i osiedlanie się kolonistów przyczyniło się do powstania kolonii Aleksandrów, która została po raz pierwszy wymieniona w 1870 r., a powstała na części gruntów dóbr Łazy. W latach 1869 – 1872 napłynęła liczna grupa kolonistów niemieckich, bo na 47 osadników tylko 7 było wyznania rzymskokatolickiego. Sami koloniści niemieccy zakupili w tych latach 919 mórg ziemi, z czego wydzielili 5 mórg dla „dobra wspólnego”, to jest 2 morgi pod budowę szkoły, a 3 pod budowę kaplicy. Szkołę i kaplicę wraz z budynkami mieszkalnymi dla nauczyciela i kantora wybudowali w krótkim czasie. Szkołę dla swych dzieci utrzymywali własnym sumptem. Prawdopodobnie ich pierwszym prywatnym nauczycielem był August Thomas [2]– dodaje Szczęśniak.

 

PRZED I WOJNĄ ŚWIATOWĄ

Według mapy Osiadłości niemieckie w Królestwie Polskiem w dniu 1 stycznia 1907 roku w gminach Gołąbki i Serokomla mieszkało około 9% mieszkańców pochodzenia niemieckiego.

Kontakty między polskimi i niemieckimi sąsiadami układały się poprawnie. Przybysze z zachodu reprezentowali wysoką kulturę rolną, pobudowali domy i zabudowania gospodarcze. Ich obejścia zdecydowanie różniły się od podwórzy miejscowych gospodarzy. Osadnicy chętnie dzielili się swoją wiedzą i zdobyczami techniki.
Koloniści zachowali swoją tożsamość narodową, religię oraz język. Dzieci, mimo że znały polski czy rosyjski, między sobą,  także w domu posługiwały się językiem niemieckim.
Część nazwisk została spolszczona, jednak niektórzy zachowali ich wcześniejsze brzmienie.

Kolonie niemieckie w okolicy Łukowa i Garwolina

W Aleksandrowie nauczyciel uczył dzieci w dni powszednie, a w niedziele odczytywał kazanie skierowane do zboru Pastor mieszkał daleko i nieczęsto odwiedzał wiernych.
W budynku wybudowanym z drewna i krytym słomą i gontem znajdowała się szkoła oraz dom modlitwy.

Szkoła i dom modlitwy w Aleksandrowie. Budynek ocalał podczas I wojny światowej

WIELKA WOJNA

Spokojną, ciężką pracę na roli przerwała osadnikom Wielka Wojna. Rosjanie, wycofujący się wgłąb kraju, zabrali ze sobą osadników, w obawie przed ich współpracą z nadchodzącym wojskiem pruskim.
O ich tragicznym losie pisał autor artykułu Unsere deutsche Ansiedler w Ostwach Lukower Feldzeitung. [3]  Rozmawiająca z nim kobieta opowiadała, że podczas wygnania, z zimna w ciągu jednego dnia zmarło ponad 30 dzieci, w tym dwoje jej. Eskortujący Rosjanie wrzucili zwłoki do naprędce wykopanych dołów i pognali uchodźców dalej.
Większość domów osadników została zdewastowana przez rosyjskich żołnierzy. Koloniści mogli zabrać ze sobą jedynie drobne artykuły gospodarstwa domowego. To, co budowali przez dziesięciolecia zostało zniszczone w ciągu kilku godzin. Pola pozostały opuszczone i nieużytkowane.

Majątek niemieckiego osadnika Wilhelma Neumanna w Aleksandrowie spalony przez Rosjan

Ziemia Lubelska z 1915 roku [4] podawała spis poddanych rosyjskich z pow. łukowskiego, pochodzących z wychodźców austrjackich, węgierskich i niemieckich, posiadających i korzystających w gub. Lubelskiej z nieruchomych majątków ziemskich, podlegających likwidacji na podstawie Najwyżej zatwierdzonego z dn. 15 lutego 1915 r. postanowienia Rady Ministrów

kolonia Aleksandrów
Wilhelmina Neuman c. Jerzego
Karolina Fejst c. Jana
Rudolf Hatbart s. Augusta
Andrzej Stręblewski s. Tomasza
Adam Jabłoński
Antoni Pagel s. Fryderyka
Karol Kelb s. Pawła
Adolf Górny
Ferdynand Meyer s. Jana
Emilia Felaur
Ferdynand Gąsiorowski s. Ferdynanda
Adolf Halebart s. Augusta
Wilhelm Neuman s. Wilhelma
Krzysztof Wejss s. Ludwika
Jan Bertold
Gustaw Bartz s. Jakuba
Ludwik Escke s. Edwarda
Aleksander Keller s. Jakuba
Jan Berger s. Wilhelma
Wilhelm Neuman s. Jana
Albert Dei s. Jana
Gotfryd Deland
Edward Escke
Krystian Izbrecht
Jan Kellert s. Andrzeja
Adolf Fischer s. Gotliba
Robert Blich s. Daniela
Karol Koberstein s. Gotlieba
Krystian Schmidt
Gustaw Duzdal s. Karola (jego syn Bertold był później właścicielem montowni rowerów w Łukowie)
Aleksander Mauer s. Jana
Jan Ferdynand Berger

kolonia Leonardów
Fryderyk Kwirant s. Jana
Adolf Kasner s. Henryka
Ludwik Neibor s. Jana
Adolf Nerling s. Juliana
Julian Nerling s. Karola
Fryderyk Bajer s. Jakuba

kolonia Ernestynów
Ludwik Bajer s. Jakuba
Adolf Wiss

kolonia Bronisławów
Gotfryd Kühn s. Karola
Krystian Cup s. Krzysztofa
Jan Rogacki s. Tomasza

kolonia Adamów
Olga Stark c. Pawła

kolonia Józefów
Emil Mut s. Fryderyka
Krystian Przygoda s. Bogumiła
Gotlieb Tews s. Krystiana
August Tews s. Krystiana
Jan Resztka s. Augusta
Gotfried Strauch s. Ludwika
Karol Hek s. Ferdynanda
Gotfryd Strauch s. Ludwika
Julian Mut s. Fryderyka
Ludwik Sonenberg
Julian Strauch s. Jana
Ferdynard Mats s. Marcina
Henryk Strauch s. Jana
Edward Japp
Adolf Kasner s. Gotfryda
Jan Strauch s. Marcina
Henryk Kasner s. Gotfryda
Fryderyk Neuman

kolonia Bielany
Karol Bukstein s. Karola
Ferdynand Dyl s. Ludwika
Wilhelm Bajer s. Wilhelma
Jan Kitzman s. Andrzeja
Fryderyk Steinke s. Krystiana
Ernestyna Jakubowska
Michał Mazurkiewicz s. Andrzeja
Wojciech Kopiński
Andrzej Kopiński s. Wincentego

kolonia Czarna
Franciszek Betjan s. Jana

kolonia Wesołówka
Mikołaj Gil s. Mikołaja

kolonia Zamek
Jan Majchrzak s. Stanisława

Rzymy -las
Gotlieb Bartz s. Jaluba
Konstanty Bartz s. Gotlieba
Robert Jänke
Karol Appel s. Marcina
Ludwik Twep s. Jana
Ludwik Natz
Michał Krause s. Marcina
Władysław Elsner s. Augusta
August Bultz s. Ludwika
Ludwik Furmański s. Fryderyka

Róża
sukcesorzy Edwarda Reksa – żona Julianna i dzieci: Adolf, Zygmunt, Natalia i Helena

 Kock
Hrabia Józef Żółtowski s. Edwarda

gm. Gołąbki
Fryderyk Neuman
Karol Felnar
Krzysztof Reinich s. Jana

Kolonia Łazy
Michał Winkler s. Krystiana
Gotlieb Schmidt s. Krystiana
Henryk Izbrecht s. Samuela
Karol Penkal s. Krystiana
Fryderyk Eck s. Jana
August Disterhof
Henryk Schmidt
Fryderyk Edelberg s. Jana
Gustaw Felski s. Gotlieba
Gustaw Winkler s. Krystiana
Michał Krauze s. Marcina
Karol Baumhart s. Dawida
Karol Wolf s. Ludwika
Fryderyk Janke s. Krystiana
Rudolf Wagner s. Fryderyka
Samuel Pipka s. Krystiana
Henryk Kehn s. Pawła
Marianna Schwentke c. Gotlieba
Gotlieb Cado s. Wilhelma
Rozalia Izbrecht c. Jana
Adolf Buksztein s. Karola
Gotlieb Fischer s. Leopolda
Juliusz Neuman s. Wilhelma
Wilhelm Düsterberg
Gotlieb Labrenz
Krystian Restau
Konstanty Mauer s. Jana
Ferdynand Neuman s. Marcina
Franciszek Tarko s. Jakuba
Gotlieb Bartz s. Jakuba
Edward Ertman

Wielu z osadników, mężczyzn,  kobiet i dzieci,  nigdy nie wróciło do swoich domów. Zginęli w głębi Rosji, na Syberii, lub postanowili tam pozostać. Część z nich wróciła po ustaniu działań wojennych. W łachmanach po miesiącach jazdy w przepełnionych wagonach, wrócili do swoich opuszczonych, zniszczonych i zagrabionych majątków.

Z przytoczonego już artykułu umieszczonego w Ostwach Lukower Feldzeitung [3] wynika, że ojczyzna przypomniała sobie o swoich rodakach dopiero podczas wojny.
Kto wiedział coś wcześniej o Niemcach w Polsce? A jednak ich liczba sięgała setki tysięcy. To wojna otworzyła nam oczy – pisał korespondent – Niemcy mieszkają w Polsce od dziesięcioleci, ciężko pracujący rolnicy i ich osady wydają się nam jak wyspy na rozległych morzach – dodawał.

Los zdecydowanie odmienił się dla kolonistów po powrocie z wygnania. Powrócili na tereny administrowane przez swoich rodaków. W nieodległym Łukowie powstało Gubernatorstwo Wojskowe (Militärgouvernement), które zadbało o to, aby dwaj osadnicy z Aleksandrowa po powrocie zastali porządek w domach i gospodarstwach rolnych, a pola w dobrym stanie

Zadbany budynek mieszkalny niemieckiego osadnika Mauera, którego majątkiem od wiosny 1917 r. zarządzał rząd wojskowy.
Folwark osadnika Mauera w Aleksandrowie

Administracja otoczyła opieką reemigrantów.
Przeznaczono dla nich kartki żywnościowe.

Opiekę nad duchowością wiernych przejął ksiądz z kościoła garnizonowego w Łukowie. Tuż po przybyciu pierwszych repatriantów udzielił on bierzmowania synowi jednego z osadników, przygotowanego przez poprzedniego pastora.

Kilku pierwszych lekcji w reaktywowanej szkole w Aleksandrowie udzielał członek Landsturmu Rossenow, który w cywilu był nauczycielem w szkole podstawowej.
Braki w książkach, lekturach, tabliczkach do pisania i innych szkolnych przyborach uzupełnili rodacy z ojczyzny. Po pierwszych żniwach każdy uczeń szkoły w Aleksandrowie miał już swój podręcznik.
Osadnicy chętnie korzystali z biblioteki.

Zaniedbany niemiecki cmentarz miał zostać uporządkowany przez specjalne komando grobownictwa.  [3]

DWUDZIESTOLECIE MIĘDZYWOJENNE
W wyniku reformy szkolnictwa, w 1924 połączono szkoły podstawowe w Józefowie, Bielanach i Zakępiu i powstała Powszechna Szkoła w Bielanach, do której uczęszczały dzieci polskie i niemieckie. W latach 30-tych powstał nowy budynek szkoły w Zakępiu. Dzieci osadników stanowiły w tej szkole około 20% wszystkich uczniów. [5]

Staraniem Inspektora Szkolnego w Łukowie, Władysława Matuszkiewicza , szkoła kolonistów niemieckich w Aleksandrowie została przejęta na własność Skarbu Państwa. Odtąd uczęszczali do niej uczniowie zarówno pochodzenia polskiego, jak i niemieckiego. Nauczycielem w tej szkole był Eugeniusz Sztyler z żoną. [1]

W 1924 Polską Deklarację o Podziwie i Przyjaźni dla Stanów Zjednoczonych [6] podpisali m.in:
– w szkole w Bielanach
– Ludwig Sonnenberg
– An. Mantyk
– Heinrich nazwisko nieczytelne
– Julianna Reszka
– August Tews (sołtys)
– Rudolf Broksztajn
– Alnina Przygoda
– Hulda Mut
– Amalja Mut
– Adolf Kasner
– Adela Mut
– Wanda Kuhn
– Wanda Jahn
– Edward Tews
– Samuel Buchsztein
– Gotlyb Przygoda
– Edward Kasner
– Wanda Strauch
– Jan Strauch
– Ludwik Hintz (kierownik szkoły)

– w szkole w Aleksandrowie
– K. Keller
– E. Sztyler
– E. Mauer

Niemcy do pewnego stopnia asymilowali się z polskimi sąsiadami. Między dziećmi zawiązywały się szkolne i młodzieńcze przyjaźnie.
Mieszkaliśmy za rzeką na południe od Józefowa Dużego około 500 metrów. Jako młody chłopak przyjaźniłem się z córkami kolonisty niemieckiego, który mieszkał nieopodal, w Bielanach Dużych – Juliana Straucha. Nic nie wskazywało na to, że niedługo będziemy tylko wrogami – wspominał Czesław Filip [5]

Pojawiały się też małżeństwa polsko-niemieckie – Marianna Mazurkiewicz (1912-1988) była córką kolonisty niemieckiego Adolfa Ziwerta. Wstąpiła w związek małżeński z Feliksem Mazurkiewiczem. [5]
Jednak często takie mieszane związki nie zyskiwały aprobaty wśród wszystkich mieszkańców i były przyczyną nieporozumień, a nawet tragedii.
Jak tylko zapamiętałem w naszej wsi mieszkali koloniści niemieccy – Ludwik Berch, od którego mój ojciec kupił gospodarkę, August Cup, człowiek biedny i Gotfried Kuhn, człowiek bogaty i obrotny. Miał pasiekę pszczół, maszyny rolnicze, agregat omłotowy, z którym chodził do ludzi i młócił zboże. Rodzina jego składała się z dwóch córek i syna. Dzieci jego chodziły tutaj do naszej szkoły. Jego syn Henryk chodził później do polskiej dziewczyny, z tego powodu dochodziło do częstych bójek między nim a Polakiem znanym z awanturnictwa Czesławem Krasuckim, dzisiaj już nieżyjącym.W październiku 1939 roku podczas wojny wspomniany Polak Czesław Krasucki zadenuncjował go przed Wojskiem Polskim jako niemieckiego szpiega. Syn Kuhna został aresztowany przez polskich żołnierzy i przepadł bez wieści. Odtąd stary kolonista Kuhn liczący już 82 lata, chociaż przed wojną był dobrym sąsiadem, nosił wielką urazę do Polaków i do samego Krasuckiego – wspominał Feliks Skomorowski [5]

II WOJNA ŚWIATOWA
Po wybuchu II wojny światowej pomiędzy sąsiadami zapanowały raczej wrogie stosunki. Doszło m.in. do oskarżenia o szpiegostwo jednego z synów gospodarzy (patrz wyżej).
Do 1940 roku okolice Serokomli zamieszkiwali [5]:
– Józefów
Rudolf Dreger
Karol Heck
Andrzej Heck
Aleksander Heck
Adolf Käsner
Adolf Johan
Ludwik Käsner
Ludwik Kintz
Ferdynand Litke
Emil Muth
Juliam Muth
Daniel Muth
Eltman Przygoda
Edmund Przygoda
Adam Reszke
August Reszke
Henryk Strauch
Ludwik Sonnenberg
Jan Strauch
Adolf Szulc
Emil Szulc
August Tews, jego syn Daniel
Renhard Tews
Adolf Wudzke

– Bielany Małe
Edward Bajer
Wilhelm Bajer
Adolf Betjan
Franciszek Betjan
Rudolf Buksztajn

– Bielany Duże
Emil Betjan
Julian Strauch
Albert Sztajnke
Adolf Ziwert

– Bronisławów
Ludwik Berch
Gotfried Kuhn

– Hordzież
Aleksander Librenc

ZBRODNIA W JÓZEFOWIE
Rola niemieckich osadników w zbrodni na polskich sąsiadach była różna – od pomocy i wstawiennictwa się za pojmanymi, ukrywaniu ich, przez wyśmiewanie i szydzenie aż do pędzenia ich na miejsce kaźni. Świadkowie podają, że zbrodni dokonali tzw. „czarni” Niemcy – osadnicy mający na rękawach biało – czerwone opaski. Czy za spust pociągali mieszkańcy powiatu łukowskiego ?
W opracowaniu U. Głowackiej-Maksymiuk czytamy – Wykonawcami egzekucji były oddziały SS. gestapo, żandarmerii, a także miejscowi koloniści – sąsiedzi ofiar, uzbrojeni i umundurowani wspierali hitlerowski aparat bezpieczeństwa gorliwą służbą. Przez miejscową ludność nazywani byli „czarnymi Niemcami” od koloru mundurów jakie nosili. Z niedawnych dobrych sąsiadów stawali się bestialskimi katami. – Jednak żaden ze świadków nie podaje wprost, że samą egzekucję wykonywali Niemcy z okolicy. [5]

Dzięki wstawiennictwu Leokadii Librenc Niemcy zwolnili księdza Pawła Norwinda i organistę Bojarczuka z Serokomli. Kobieta twierdziła, że obaj byli dla niej bardzo dobrzy i bronili jej dzieci przed napaścią polskich wyrostków.

Czesław Filip opowiadał (…) Aby dalej obronić się, udałem się na trzeci dzień do naszego sąsiada Niemca Juliana Straucha w Bielanach, który ukrył mnie na strychu w oborze. Sam zaś zwróciłem się o pomoc do jego córki Adeli. Ta powiedziała, że nie mam sie co bać gdyż nie będą już zabijać Polaków. Tak zostałem u nich robotnikiem. W kilka dni później „czarni”Niemcy przychodzą do kolonisty Straucha i mnie odnajdują. Zdradziła mnie córka Straucha Adela, która była narzeczoną kolonisty z Józefowa Tewsa (…) Stary Niemiec kolonista Strauch broni mnie. (…) Zdołałem jednak przekonać ich, że jestem stałym robotnikiem u kolonistów niemieckich Juliana Straucha w Bielanach i Ludwika Sonnenberga w Józefowie(…) [5]

Czesław Basak z Zakępia wspominał udział w masakrze Daniela Tewsa i Emila Betjana (…) aż tu widzimy kilku „czarnych” Niemców z karabinami idących w stronę Zakępia. Był wśród nich znajomy Niemiec z Józefowa, Daniel Tews, syn bogatego Augusta Tewsa. Przyszli, otworzyli drzwi i z krzykiem – wychodzić! – kierowali broń w naszą stronę, aby podnieść ręce do góry, rewidowali mnie i kazali iść przed sobą na drogę (…) Tews uderzył w twarz aresztowanego Jana Jodełkę (…) W drodze minęła nas konna furmanka, a powoził nią Niemiec z Bielan Dużych – Emil Betjan. Wiózł drugą grupę „czarnych” Niemców na dalszą część Zakępia. Zabrali dalej Kazimierza i Pawła Kasaków, których po chwili znajomy Tews zwolnił do domu (…) [5]

Tą samą sytuację wspominał też Walerian Kasak ( wówczas 10-letni) Ojciec mój miał znajomych Niemców z Józefowa – Tewsów, mieli pola po sąsiedzku. Teraz więc jeden z synów Tewsa prowadził ojca z grupą ludzi. Zrobiło mu się szkoda nas i wstyd dawnego sąsiada przez miedzę. Powiedział coś w języku niemieckim do swych kompanów i po chwili kiedy już uszli 150 metrów, podszedł  i szarpnął ojca za ubranie  mówiąc „uciekać do domu” (…) Niemiec ten zwolnił jeszcze Pawła Kasaka. Widocznie obydwaj zwolnieni byli dobrymi sąsiadami przez miedzę pól kolonistów Tewsów (…) [5]

Piotr Kaźmierczak z Zakępia mówił W drodze na Józefów stał przy płocie kolonista Niemiec Emil Muth śmiał się z nas. [3]
Stefan Miński z Bronisławowa Małego wspominał Była godzina już późna po południu , naprzeciw Bronisławowa obaczyliśmy dużą grupę ludzi pędzonych przez kolonistów niemieckich z bronią w ręku. [5]
W spędzaniu na plac Käsnerów brali też udział Reinhard Tews.

Tadeusz Szymanek z Zakępia opowiadał (…) Wzięli jedynie kierownika Szkoły Powszechnej z Zakępia p. Józefa Kalinowskiego (…) A kiedy zwracał się do kolonistów niemieckich z Józefowa, których kilka lat temu uczył, prosząc o zwolnienie, bo nie jest nic winien, oni odpowiedzieli ” teraz ciebie nie znamy”. Popędzili go na Józefów z innymi ludźmi, gdzie został rozstrzelany (…) [5]

Feliks Skomorowski wspominał zachowanie Gotfrieda Kuhna, którego syn został wydany polskiemu wojsku jako niemiecki szpieg. W dniu 14 kwietnia 1940 roku stary Kuhn miał okazję do zemsty na Polakach. Nosił od rana karabin i sprowadził tu „czarnych” Niemców Ci z dwóch stron otoczyli naszą wieś i zrobili trzy kotły (…) następnie by zemsta była większa podpalił słomą większość budynków mieszkalnych i gospodarczych (…) Kuhn jeździł konno po całej kolonii zadowolony z zemsty. Oszczędził tylko swojego kolegę Izdebskiego i jego budynki

PO ZBRODNI
Wiktor Skórka wspominał [5] W kilka tygodni znajomy Niemiec w rozmowie mówił: „miałeś długie nogi, to udało Ci się uciec”

Piotr Kaźmierczak, którego bracia Henryk i Bolesław zginęli w mordzie wspominał – Po kilku dniach wróciłem do domu. Musiałem też chodzić do prac gospodarskich kolonistów niemieckich w Józefowie – rozpoczęły się już wtedy wiosenne prace polowe. [5]

Mieszkańcy wsi opowiadali, ze kilka dni po zbrodni Niemcy chodzili po gospodarstwach szukając jaj i masła. Mówili, że ci którzy przeżyli i uciekli mieli szczęście, nie muszą się już ukrywać, bo nic im nie groziło.Mieli się brać do wiosennych prac polowych. [5]

WYJAZD
Tragedia w Józefowie przyspieszyła akcję przesiedleńczą kolonistów spod Łukowa wgłąb Rzeszy. Polacy wywieźli ich furmankami do stacji w Dęblinie, skąd pociągami rozjechali się w różne strony Niemiec. Ich miejsce zajęli Polacy wysiedleni z ziem zachodnich, najwięcej z okolic Poznania. Przyjechali jedynie z podręcznymi bagażami, zostali osadzeni w dawnych gospodarstwach niemieckich. Poznaniacy wyjechali w rodzinne strony zaraz po zakończeniu działań wojennych. Opuszczone domu zajęli repatrianci z kresów wschodnich.

DZIŚ
Dziś po osadnikach niemieckich w powiecie łukowskim pozostała głównie pamięć o straszliwej zbrodni w Józefowie 14 kwietnia 1940 roku [więcej czytaj tutaj], oraz dwa zniszczone, zdewastowane cmentarze – w Łazach i Józefowie Dużym.

 

ŹRÓDŁA

[1] Szczęśniak Henryk; Aleksandrów – historia miejscowości  ze strony internetowej gminy Łuków

[2] Szczęśniak Henryk; Łazy – historia miejscowości ze strony internetowej gminy Łuków

[3] Unsere deutsche Ansiedler w Ostwach Lukower Feldzeitung 8/1918

[4] Ziemia Lubelska  188/1915, 189/1915, 190/1915,

[5] Głowacka-Maksymiuk Urszula; „Józefów 14 kwietnia 1940 r.”

[6] Polska Deklaracja o Podziwie i Przyjaźni dla Stanów Zjednoczonych

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.