Dzieciniec w Trzebieszowie

Przedszkole w Trzebieszowie powstało w 1936 roku. Funkcjonowało w części sal dawnego budynku urzędu gminy. Istniał on jeszcze w początku XXI w., teraz na jego miejscu stoi nowe przedszkole. 
Przedszkolanką (przed wojną i po wojnie też) była Pelagia Podkowiak, która przyjechała z Lublina jako młoda dziewczyna. Wyszła za mąż za Witolda Kucharskiego. Niestety, nie lubiła być fotografowana, nie pozostało więc po niej żadnych zdjęć.
O początkach działalności przedszkola zwanego dziecińcem pisała w Gazecie polskiej: piśmie codziennym z 1938 roku Jadwiga Dmochowska

Jedną z najbardziej racjonalnych i, w obecnych warunkach, najdostępniejszych form półotwartej opieki społecznej na wsi są niewątpliwie dziecince. Gromadzą one dzieci w wieku przedszkolnym, a więc przeciętnie od lat 3—7. Jest to okres w którym dziecko niezdolne jeszcze do żadnej pomocy w gospodarstwie plącze się i zawadza w izbie, wałęsa po obejściu, bawi w pyle lub błocie gościńca. Dzieciniec otacza swych wychowanków opieką, wdraża w pewien rygor, cywilizuje, rozwija i przygotowuje do zbliżającego się okresu szkoły powszechnej.

Jak dalece ta forma opieki odpowiada potrzebom i możliwościom wsi, dowodzi szybki i szeroki jej rozwój. Każdy rok powiększa liczbę dziecińców; każdy z nich niemal, założony początkowo tylko na sezon letni, przekształca się, na usilne żądanie matek w dzieciniec stały, który już wówczas nosi nazwę „Ogniska matki i dziecka”.

Dziecińce zakładane są i prowadzone obecnie przez Koła gospodyń wiejskich i Związek Pracy Obywatelskiej Kobiet. Zasługują one ze wszech miar na to, aby społeczeństwo poznało je bliżej i zaznajomiło z ich strukturą i organizacją.

Lokal, w którym mieścić się ma dzieciniec winien składać się: z obszernej sieni, dużej i widnej sali, kuchenki i umywalni. Personel stanowi wykwalifikowana przedszkolanka, która poprowadzić może samodzielnie od 25—40 dzieci. Przy liczniejszym gronie konieczna jest pomoc, lub podział dzieci na dwie grupy, o ile pomieszczenie na to pozwala. Dzieciniec wymaga również siły pomocniczej w osobie stałej  posługaczki; czasem matki zgadzają się kolejno spełniać niezbędne prace gospodarskie jak sprzątanie, palenie w piecu, stanowi to rzecz prosta poważną oszczędność.

Dawne przedszkole i Urząd Gminy

Program dziecińca wyklucza wszelką naukę, uwzględnia natomiast szeroko: pogadanki, zabawy, ćwiczenia ruchowe, ćwiczenia rozwijające: węchowe, słuchowe, wzrokowe, śpiew i roboty ręczne i t.d.

Obok tych założeń wychowawczych uwzględniane są szczególnie: dożywianie i higiena osobista dziecka

Sądzę, ze najwyższy i najplastyczniejszy obraz dać może opis placówki tego typu „w ruchu”.

Zwiedzany przeze mnie dzieciniec  znajduje się we wsi Trzebieszów I  (pow. łukowski) założony i prowadzony przez Koło gospodyń wiejskich Centralnego Towarzystwa Organizacji i Kółek Rolniczych. Przedszkolanka opłacana jest przez C. T. O. i K. R , które również dało na założenie dziecińca: umeblowanie, remont lokalu, niezbędne sprzęty i pomoce. Lokal i opał daje gmina. Członkinie Koła gospodyń opłacają 40 groszy miesięcznic za dziecko, nieczłonkinie— 70 gr. Z funduszu tego opłacana jest posługaczka, światło i mieszkanie przedszkolanki. Braki budżetu dopełniane są z przedstawień amatorskich, zabaw, loterii i t. d.

Co miesiąc odbywają się zebrania matek: omawiane są sprawy wychowawcze, gospodarcze, higieniczne. Bywają też wygłaszane pogadanki przez miejscową przedszkolankę, lub osobę zaproszoną: nauczycielkę, higienistkę lub instruktorkę.
Placówka istnieje od dwóch lat, powstała jako dziedziniec letni i tak trafiła do przekonania matkom, że postanowiły utrzymać ją na stałe.
Przedszkolanka prowadzi dzieciniec cd chwili jego założenia, co niezmiernie korzystnie odbiło się na ciągłości pracy i na stosunku jej do dzieci.
Wchodzimy do Ogniska, gdyż takie nosi już obecnie miano. Od progu mile uderza widok obszernej i widnej sali. Wokoło fryz kolorowy przedstawiający sceny z życia krasnoludków i duże barwne wycinanki. Wzdłuż ścian ustawione są małe stoliczki i krzesełka z sosnowego politurowanego drzewa. Mają kolor lipcowego miodu i odznaczają się estetycznym kształtem. Wykonano je na miejscu według wzorów przysłanych z Warszawy. Dzieci poubierane jednakowo w szare fartuszki z czerwonymi kołnierzykami wyglądają dobrze, witają się grzecznie i śmiało.

Dzieci z Trzebieszowa przed szkołą – lata 30-te

Na prawo na ścianie wisi tablica frekwencji, podzielona na rubryki według nazwisk dzieci, i na kratki według dni. Każde dziecko własnoręcznie nalepia codziennie znaczek wycięty z kolorowego papieru, który sobie samo wybrało i które stanowi jego godło. Widzimy serca, grzybki, owoce, koniczyny i t. d. Takie same godła znajdują się w sieci nad okryciami dzieci oraz w umywalni nad ręcznikami.
Obok tablicy frekwencji – program. Od 8-ej do 9-ej rano zbieranie się dzieci, nakładanie fartuszków, zmiana obuwia na przepisowe miękkie pantofelki t.zw „cichobiegi:. Modlitwa, 9-11: ćwiczenia ruchowe i pogadanka. Temat pogadanki jest motywem dnia, do którego stosują się zabawy i zajęcia ręczne. Godz. 11 mycie rąk przy umywalkach dostosowanych do wzrostu dzieci, potem śniadanie. Każde dziecko przynosi z domu mleko lub kawę w butelce, czasem słodzoną herbatę, chleb z masłem lub serem, niekiedy jajko na twardo. Śniadania przynoszone są w teczkach Dzieci siedzą prosto, jedzą porządnie Każde z nich ma własną serwetkę płócienny woreczek na chleb, starsze opiekują się młodszymi. Przedszkolanka ma oko na wszystko; przechodzi od stoliczka do stoliczka, pomaga w trudniejszych sytuacjach np. obraniu jajka, nalaniu mleka do kubka i t. d.

Dzieci z Trzebieszowa.

Po posiłku dzieci chórem dziękują po czym dyżurni sprzątają naczynia zsuwają stoliczki po dwa razem, kładą na nich przyniesione ze schowanka sienniczki, bo po śniadaniu następuje spoczynek. Dyżurni noszą specjalne opacki na ramieniu — zmieniają się co tydzień. Prawie każde dziecko ma własny, znaczony sienniczek, te którym matka nie zdążyła ich jeszcze utkać, korzystają tymczasem z gościnności towarzyszy. Dzieci układają się na zaimprowizowanych posłaniach,  wszystko dzieje się szybko, sprawnie i we wzorowym porządku. Teraz obowiązuje pół godziny spokoju i bez względnej ciszy. Latem odpoczynek odbywa się na powietrzu i trwa około dwu godzin, dzieci sypiają kamiennym snem. System ten ma ogromny wpływ na ich rozwój fizyczny. Nawet bez specjalnie intensywnego żywienia sama jego regularność i odpoczynek po spożyciu sprawiają, że dzieci mężnieją i przybierają na wadze. Po przerwie i uprzątnięciu posłań rozpoczynają się gry i zabawy, które zimą trwają do godz. 2 ej, latem do 4-ej po południu.

Dzieci chętnie pokazują swe robótki: wyplatanki z papieru i rafii, wyklejane pudełeczka, mebelki, koszyczki, wyszywanki, rysunki. Bardzo przemyślne są korale skręcane z pasków błyszczącego papieru i nizane na sznurki. Jedno przez drugie chwali się posiadanymi skarbami: są ziarna kolorowanej fasoli służące do układanek, są piłki, klocki, foremki, wiaderka, łopatki. Latem zabawy i zajęcia odbywają się na powietrzu, jest czysty piasek, są zagonki na których dzieci sieją kwiaty i sadzą warzywa. Pielęgnują je starannie, pielą, podlewają a następnie chrupią z apetytem, pochłaniając w ten sposób tak cenne witaminy. Odbywają się też wyprawy do lasu na jagody. Wobec przedłużonego programu dzieci dostają obiad, składający się z zupy i chleba. Produktów dostarczają matki, które dzięki temu ze spokojną myślą mogą towarzyszyć mężowi w pole. One to również kolejno przyrządzają posiłek. Narzucałaby się konieczność przyjścia z pomocą tym samodzielnymi wysiłkom, aby dać możność przyjmowania do ogniska najbiedniejszych dzieci .. bez opłaty, wydawania śniadań tym dzieciom, które ich z domu przynosić nie mogą, obiadów tym, których rodzice do ogólnej składki w naturze przyczynić się nie są w stanie.

Trzebieszów

Z podziwem oglądam czyste rączki a dzieci, wolne od insektów główki. Rezultat taki nie został osiągnięty bez trudu. Jest on zasługą upartej i systematycznej pracy przedszkolanki nie tylko nad powierzonymi jej dziećmi,  ale i nad ich matkami.

Badania lekarskie odbywają się 2 . razy do roku — wyniki wciągane są . na specjalne karty, na których również zamieszczane są wywiady społeczno-domowe dokonywane przez  przedszkolankę. O ile w pobliżu znajduje się ośrodek zdrowia, jak to ma miejsce w Trzebieszowie, oględzin dokonuje ordynujący tam lekarz, w przeciwnym razie przyjeżdża lekarz Kół gospodyń wiejskich.

Uderza nas niezmiernie miły i serdeczny stosunek dzieci do opiekunki. Panuje karność, posłuch i porządek 1 przy zupełnej swobodzie, śmiałości i wesołości.

Dziewczynki z Trzebieszowa

Na pytania odpowiadają roztropnie i pewnie, wykazując duży stopień rozwoju, z zaufaniem siadają na kolanach obcej przybyszki. Chętnie demonstrują zabawy ruchowe, deklamują, śpiewają, a do tańca stają po prostu z entuzjazmem, wkładając weń ogromną dozę zapału i radości. Jest w tym tańcu rytm (orkiestrę stanowi jedna mandolina), jest życie i zręczność. Małe postaci bez pomyłki wykonywują trudne figury, małe stopki dzielnie przytupują. Odtańczony na zakończenie krakowiak był wprost zachwycający, toteż serdecznie winszujemy rezultatów pracy młodej, sympatycznej przedszkolance.

Dzieci z Trzebieszowa

Opuszczamy Ognisko w  Trzebieszowie z głębokim przeświadczeniem, że widziałyśmy rzecz wielką i dobrą, której przyszły rozwój jest zapewniony i trwały. Jest to droga do opanowania bardzo ważnego odcinka opieki nad dzieckiem w wieku przedszkolnym. Należyty rozrost instytucji opiekuńczych tego typu wypełnić może istniejącą dotąd lukę, przyczynić się do ciągłości i konsekwencji pracy nad rozwojem fizycznym i moralnym młodego pokolenia. Założenia, na których instytucje te zostały oparte, są słuszne i życiowe: pomoc z zewnątrz tylko w stopniu niezbędnym do pobudzenia systemu samopomocy.

Jadwiga Dmochowska

 

Fotografie poglądowe z kolekcji rodziny Szczygielskich.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.