Tomasz Michalak – wzorowy gospodarz z Jeleńca

 

 

 

 

 

W 1885 roku, z okazji Wystawy rolniczo-przemysłowej zorganizowanej w Warszawie, ogłoszono konkurs na wzorowo prowadzone gospodarstwo włościańskie. Wśród sześciu zgłoszonych do rywalizacji znalazło się gospodarstwo Tomasza Michalaka z Jeleńca. Włościanin spod Łukowa został nagrodzony listem pochwalnym i młockarnią ręczną z fabryki Mieczysława Wolskiego w Lublinie.

Gospodarstwo Tomasza Michalaka we wsi Jeleńcu koło Łukowa, w gub. Siedleckiej.
(„Opisu na gruncie był dopełnił członek delegacji konkursowej Leon Dmochowski, przy udziale sąsiedniego właściciela dóbr Jana Dmochowskiego.”)

Z gospodarstw włościańskich przedstawionych i nagrodzonych na zeszłorocznej wystawie warszawskiej jedno jeszcze tylko pozostało do opisania w Gazecie. jest to największa z sześciu osad, których opisy postanowiliśmy podać ku rozwadze i pożytkowi czytelników naszych, ale wiadomości o niej przysłano do Warszawy najmniej dokładne. Co się da jednak, to z nich tu wybierzemy i ułożym w porządek.

Wiadomości ogólne
Właściciel osady, Tomasz Michalak, jest to stary już, ale pracowity i roztropny włościanin. Za pańszczyzny miał w swoim posiadaniu włókę ziemi, po uwłaszczeniu zaś dokupił jeszcze 15 morgów, a wzamian za służebności leśne i pastwiskowe dostał od dworu 5 morgów lasu, którego wcale nic wycina. Dziś więc gospodarstwo jego składa się z 50-ciu morgów. Taka przestrzeń jest wymieniona wyraźnie w opisie przedstawionym Radzie wystawowej. A ile w innym miejscu jest tam mowa jeszcze o łąkach, których, jak widać, Michalak ma 8 morgów; później zaś podano, ile ziemi uprawia pod każdy z plonów, które zajmują razem rocznie 45 morgów. Z tego przekonywamy się, że jedno nie zgadza się z drugiem i że chyba Michalak ma gruntu znacznie więcej niż 50, a mianowicie około 60 morgów czyli dwóch włók. Tyle bowiem wypada z zebrania w jedną liczbę owych 45 morgów ornych, 5 m. lasu, 8 m. łąk, a nadto kawała ogrodów i ziemi zabudowanej.
Gospodarz wykształceniem swojem nie różni się od innych sąsiadów włościan, ale ma rozum dobry i z każdym rokiem stara się zaprowadzać w swej gospodarce ulepszenia. Gdyby umiał czytać, szłoby mu to jeszcze szybciej i łatwiej, i miałby znacznie większą ze swych starań pociechę.
Gospodarkę prowadzi w ogóle dobrze, a szczególniej zabudowania jego osady bardzo porządnie wyglądają. Są one z drzewa. Gospodarz stawiał je własnemi rękoma bardzo starannie, na silnych podwalinach i na grubym pokładzie z kamienia. Spichlerz z podłogą zastawiony jest wielkiemi fasami na każdy rodzaj ziarna.
Gospodarz ma tę wielką niewygodę, że grunta jego i łąki rozrzucone są w siedmiu kawałkach pomieszanych z gruntami innych włościan. Z tego powodu trudno mu niektóre nowości zaprowadzać, aby z gospodarstwa większa korzyść była.
Ziemia orna jest „żytnia”, „klasy piątej”, łatwa do uprawy, ze spodem przepuszczalnym, ale przez to schnie zbyt prędko. Łąk połowa jest dobrych, gruntowych, połowa zaś kwaśnych, torfiastych.
Do uprawy ziemi i na inne potrzeby gospodarz trzyma żywego roboczego dobytku sztuk 8, a mianowicie: cztery konie i dwie pary wołów.
Rodzina gospodarza składa się z 26-ciu osób—dzieci z wnukami. Wszyscy żyją pod jednym dachem w przykładnej zgodzie.

Wiadomości o samem gospodarowaniu.
Michalak sieje najwięcej żyta i owsa, a następnie pszenicy. Uprawia nadto w znaczniejszej ilości kartofle, groch, grykę i łubin. Z opisu podanego na wystawę można dojść, że rokrocznie wszystek grunt orny gospodarz obsiewa, nie pozostawiając pustego ugoru; niema jednak wcale wiadomości, jaką on zaprowadził u siebie kolejkę plonów, co byłoby rzeczą ważną i ciekawą. Gospodarz mający 45 morgów samejj ornej ziemi może ruszać się swobodniej i zaprowadzać najkorzystniejszy płodozmian.—Do uprawy ziemi używa soch, bron drewnianych i żelaznych i obsypnika do okopowizn. W inne narzędzia pożyteczne, naprzyklad w jakiś pług lepszy i w walec do wałkowania roli jeszcze się pono wcale nie zaopatrzył, choć tego po gospodarzu dwuwłókowym możnaby się spodziewać prędzej niż po innym. Orze w zagony sześcio-skibowe, tak jak i jego sąsiedzi.
Na pochwałę jego jednak można powiedzieć, że z nawozem obchodzi się tak starannie i umiejętnie, jak podobno żaden z jego sąsiadów. Gdy inni włościanie słomę sprzedają, on jej jeszcze dokupuje na nawóz, z którym także miesza torf. Gnój pozostawia pod bydłem i końmi aż do czasu wywózki. Wywiózłszy go, przerabia zaraz z torfem, a potem rozwozi po polu. Próbował przywozić torf do budynków i tu go już mieszać z nawozem; ale za wiele to pracy i zachodów kosztowało, więc tego sposobu zaniechał.—Aby nie gubić nawozu na podwórku między stajniami, wybrukował cały okólnik i pośrodku zrobił dół również wybrukowany dla ścieku gnojówki. Wszystek rozrzucony na tym okólniku gnój zmiata się starannie. Nawozi corocznie 8 lub 10 morgów ziemi.
Kamieni ogromną ilość z pól zebrano i zwieziono do osady. Niemi to okólnik wybrukowany i z nich gospodarz pobudował dużą piwnicę na kartofle.
Pod oziminę orze ziemię dwa razy, a następnie poraz trzeci w zagony. Sieje gęsto, a zwłaszcza żyto. Pszenicy wysiewa korzec na mórg, owsa—korzec i 16 garncy lub nawet więcej. Kartofle sadzi pod skibę, w ilości 8 lub 10 korcy na mórg, potem bronuje i znaczy rzędy, a nareszcie obsypuje za pomocą obsypnika. Różni się w tem od innych włościan, którzy sadzą kartofle w zagony i okopują motykami. Michalak, z powodu dobrego nawożenia ziemi, zboża ma zawsze piękniejsze, aniżeli jego sąsiedzi.
Sprzęt zboża odbywa się sierpem. Jeśli niepogoda, zżęte garście leżą na polu, a potem dopiero się zbierają i wiążą. Snopy zwożą się do stodół, a okopowizna do piwnicy. Do zwózki używają się wozy konne na żelaznych osiach i zaprzęgane wołami na drewnianych. Młócą zboże cepami. Do czyszczenia ziarna gospodarz ma młynek.
Gospodarz sprzedaje zboże w mieście Łukowie. Na wadze nie daje się oszukiwać, bo zwykle przed wywiezieniem ziarna do miasta waży je w domu. Na to kupił sobie wagę „dziesiętną“.
Z roślin pastewnych Michalak sieje koniczynę i łubin. Łubin nawet w znacznej części przyoruje pod żyto, jako nawóz. Z roślin przemysłowych uprawia len na domową potrzebę

O żywym dobytku.
Michalak trzyma 4 konie z dwoma źrebiętami, 15 lub 18 sztuk bydła rogatego i 20 owiec grubowełnistych krajowych. Nadto ma trzodę chlewną i trochę drobiu. Corocznie wychowuje i sprzedaje parę wołów roboczych za 160 lub 180 rubli i 5 karmnych wieprzów za rubli mniej więcej 225. Prócz tego sprzeda nieraz konia. Ma więc wcale piękny dochód z przychówku. W roku przeszłym otrzymał za sprzedano sztuki żywego dobytku 470 rubli.
Wełna z owiec idzie na wyrób sukna w domu dla rodziny, prosięta zaś i drób dostarczają pokarmu mięsnego domownikom.
Gospodarz lubi zajmować się psczołami. Trzyma je w prostych, kłodowych ulach, których ma sto w ogródku. Jaki mu jednak dochód pasieka daje—niewiadomo.
Przemysł domowy nic jest także zaniedbany w rodzinie Michalaka. W domu wyrabia się płótno, drelich i sukno (samodział). A choć z tego niema dochodu pieniężnego, ale za to jest materjał na przyodzianie dużej rodziny z 26-ciu osób złożonej.

Gospodarstwo leśne.
Lasu, którego Michalak dostał 5 morgów w zamian za służebności (serwitut), nie tylko nie niszczy, ale nawet nie rusza. Drzewo kupuje na swoją potrzebę w lasach sąsiednich.
Ogród w jego osadzie jest zaniedbany. Znajduje się tu trochę drzew szczepionych, a po większej części są dzikie czereśnie, między któremi mieści się pasieka.

Dochody i wydatki.
Obliczyć dokładnie, ile zboża Michalak wysiewa, jakie miewa plony, jakie dochody i wydatki pieniężne—to rzecz niełatwa, bo rachunków ścisłych nie nauczył się prowadzić.
Z opowiadania i wskazówek jego widać, że corocznie obsiewa żytem morgów 16, pszenicą morgów 5, owsem m. 10, grochem m. 3, kartoflami m. 4, gryką m. 3, łubinem m. 4.—Na utrzymanie rodziny wychodzi rocznie żyta korców 32, pszenicy korców 4, grochu korców 6 lub 7, jęczmienia korców 8. Ponieważ jęczmień w wysiewach nic jest podany, domyślać się więc można, że albo go kupuje, albo się w rachunku pomylił.

Dochód z jednego roku w pieniądzach za sprzedane zboże i przychówek tak się przedstawia:

  Sprzedał korcy Korzec po
rubli
kopiejek Razem wziął rubli
Żyto 30 4  50 135
Pszenica 10 6   60
Owies 40 3   120
Łubin 15 3   45
5 wieprzów       225
para wołów       165
koń       80
Za wszystko razem otrzymał       830 rubli
         

W tymże roku wydatki Michalak miał takie:
Na podatki wydał około 85 rubli, na najem 100, na sól, mięso, smar, żelazo i różne potrzeby domowe 200
Wszystkiego więc razem wydał 383 rubli.

Odjąwszy teraz cały ten wydatek od całego dochodu przekonywamy się, że gospodarzowi pozostało z jednego roku czystego zysku 445 rubli. Tyle mniej-więcej może co rok odkładać na oszczędność.

Z powyższego opisu za wzór dla innych gospodarzy rolnych stawiamy:
1) staranne i rozumne obchodzenie się z nawozem. Michalak nie marnuje tego bogactwa, od którego ziemia nabiera żyzności i daje plony. Trzymając nawóz w stajni (zapewne dosyć wysokiej) i przekładając go obficie słomą, nie daje mu przepalać się na słońcu, wietrzeć i wymakać na deszczu; gnojówkę zaś, która najlepsze pożywne soki dla ziemi w sobie zawiera, gromadzi gospodarz do dołu na środku okólnika kamieniem ocembrowanego. Przerabianie zaś nawozu z ziemią torfiastą i przykopy wanie słomy—to jeszcze wielka nowość u włościan naszych; stokrotnie to się opłaci,—ale czyż wielu znajdzie się takich, coby dla przysporzenia i polepszenia mierzwy chcieli robotę sobie mnożyć i grosz wydawać?
2) Za przykład innym rolnikom podajemy również uprawę łubinu zaprowadzoną u Michalaka, do której tak mało jeszcze włościanie się biorą. Lubin przysparza gospodarzowi paszy, umierzwia mu ziemię i dochód pieniężny przynosi.
3) Dbałość o żywy dobytek i chowanie go na sprzedaż, z której taki piękny dochód bywa corocznie—to także dobrze świadczy o zabiegliwości gospodarza.
4) Również warto, żeby wszyscy go naśladowali w tej przezorności, jaką okazuje przy sprzedaży zboża. Każdy gospodarz powinien tak samo, jak Michalak, we własną dobrą wagę się zaopatrzyć. Jeśli dla uboższych wydatek na nią byłby za ciężki, to mogą złożyć się w kilku i wspólnie ją nabyć.
5) Nareszcie pochwalić można, że rodzina Michalaka wyrobu płótna i sukna w domu nie zaniedbuje. Wieśniacy i wieśniaczki mają na takie roboty dosyć wolnego czasu w zimie, a choć nawet wyrobów swych nie sprzedają, to za to w kieszeni im pozostanie dużo zaoszczędzonych pieniędzy, które w innym razie na przyodziewek wydać-by musieli.

Pisarz Gaz. Świat.

Gazeta Świąteczna R.6, nr 275 (11 kwietnia 1886)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.