Stoczek Łukowski – u źródeł zaopatrzenia stolicy

 

Rynek w Stoczku Łukowskim 2014

U źródeł zaopatrzenia stolicy.
Gęsi krzyczą w Stoczku
(Od naszego specjalnego wysłannika)
Stoczek, we wrześniu

Przeciskając się między gęsto zaparkowanymi wozami oraz stojącymi na ziemi koszami i kobiałkami, z trudem wydostajemy się na wysoko położony plac targowy w Stoczku Łukowskim. W dole przed nami roją się tłumy chłopów i chłopek wśród ciasnych uliczek, zabudowanych niskimi drewnianymi domami.
Dochodzi południe i największe nasilenie ruchu na targowisku. Za godzinkę, za półtorej pierwsze furmanki sprzedawszy przywiezione produkty będa wracać do domu. Lecz sprzedać nie łatwo – podaż nabiału i drobiu duża, a nabywców niewielu. Handlarze, którzy w ubiegłym tygodniu płacili chłopom każdą żądaną cenę – dobijając następnie dla siebie grube zyski – są dziś ostrożniejsi. Warszawa nie chce płacić wyśrubowanych cen i z tym musie się handlarz liczyć. Co się udało w ub. tygodniu dziś może się nie udać.
KILO ZA 500 ZŁ
Handlarze, posiadający patenty przyjechali do Stoczka własnymi furmankami. Dwie furmanki skupowały masło. Do wozów podchodziły chłopki, pytały o cenę. Za kilogram dobrze wyrobionego masła płacił handlarz 500 zł, za mniej wyrobione – 450 zł. Niektóre decydowały się na sprzedaż, inne czekały na innych nabywców, których niestety nie było. Nabywców jaj było również niewielu. Chłopki żądały po 16 i 17 zł za sztukę, oferowano im po 15 zł. Lecz sprzedać jaja było łatwiej niż masło lub drób. W jednej z uliczek znajdował się punkt skupu jaj Centrali Mleczarsko-Jajczarskiej, który przyjmował jaja bez ograniczeń, płacąc za kilogram ustalone ceny. Widząc, że nie ma nabywcy, który by płacił po 17 zł za jajko chłopki udały się do punktu skupu CSMJ.
W gorszej sytuacji znalazły się gospodynie, które przywiozły na sprzedaż drób. Setki kur trzepoce się w skrzynkach i koszach, pokrytych plecionką sznurową. Leżą na ziemi niespokojne, tłuste gęsi i młode indyczki, zatrzęsienie kokoszek, kurcząt i kaczek. Za 5,5 kg. niepodskubaną gęś żądano 1.300 zł, za kaczkę 350 zł, za parę sporych kurcząt – 250 zł. Lecz na nic oferty. Handlarze drobiu nie przyjechali. Spółdzielczych punktów skupu drobiu pomimo zapewnień Centrali Spółdzielni Rolniczej, dotychczas nie uruchomiono. Dużo drobiu wróciło wczorajszego dnia z powrotem z targowiska do swoich wiejskich kurników.
A JAK ZE SKUPEM ?
Skup produktów nabiałowych drobiu, runa leśnego i owoców na wielu targowiskach prowincjonalnych jest jeszcze b. słabo zorganizowany. Zwłaszcza w miejscowościach położonych daleko od stacji kolejowych m.in. i w Stoczku.
Nie ma spółdzielczych punktów skupu masła osełkowego. Handel tym artykułem pozostawiono całkowicie inicjatywie prywatnej. Daremny jest krzyk gęsi denerwujących się wielogodzinnym oczekiwaniem na nabywcę. Skup jaj na kilogramy nie podoba się wszystkim gospodyniom. Czy nie powinnyby Spółdzielnie kupować je również na sztuki ?
Szwankuje nie tylko organizacja skupu w spółdzielczości wiejskiej. Są jeszcze inne niedociągnięcia. Rozmawialiśmy z kierownikiem Spółdzielni Samopomocy Chłopskiej w Stoczku Fr. Czechem. Dlaczego – pytamy kierownika – chłopi obstąpili na rynku prywatnego sprzedawcę nafty ?
Okazuje się, że spółdzielnia zamówiła w pow. Zw. Sp. Gminnych w Łukowie 1.200 litrów nafty, lecz w Łukowie widać zabrakło nafty i dostawa nie nadeszła. Z tego skorzystał prywatny handlarz, przywiózł beczkę nafty z Garwolina i sprzedaje na rynku litr nafty po cenie kilograma. Zarabia w ten sposób podwójnie. Bo oprócz normalnego zysku ma zarobek na wadze nafty.
Od dłuższego czasu w Spółdzielni nie ma cukru a ostatnio i szarej soli. Na próżno też kierownik ubiega się o przydział skóry, zwłaszcza miękkiej.
Zawód spotkał niejednego chłopa na wczorajszym targu w Stoczku. Sądził, że Spółdzielnia kupi od niego produkty: masło, drób, grzyby, owoce, a że sprzeda mu naftę, sól i cukier.
Prywatny handlarz wykorzystał braki spółdzielni. Sprzedał chłopu „po cichu” i sól i cukier, kupując za bezcen drób i masło.
Z ciasnych uliczek wyjeżdżamy na wyboistą drogę prowadzącą do Garwolina. Silniejszy od warkotu motoru dochodzi nas krzyk nie sprzedanych w Stoczku gęsi.
Ign. Gawryluk”

Życie radomskie. Pismo codzienne ziemi kieleckiej.
262/1949
z zasobów Radomskiej Biblioteki Cyfrowej
(fot. zbiory własne)

Rynek w Stoczku – 2014

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.