Poszukiwacze zaginionych kopców, czyli o XVI-wiecznych znakach granicznych

W 1563 roku do Łukowa przyjechała komisja królewska w celu wytyczenia granic pomiędzy gruntami miejskimi i starościńskimi we wsi Sięciaszka a szlacheckimi we wsi Ryżki (wtedy Ryszki), o które trwały spory. Odpis XVI-wiecznej relacji z tego zdarzenia zamieścił ks. Teofil Rybka w swojej „Historii Łukowa i parafii łukowskiej”. Czy możliwe jest, że te kopce istnieją do dzisiaj?

 

 

13 marca 1563 roku król Zygmunt August, obradujący w Piotrkowie, zawiadomił na piśmie wojewodę lubelskiego Jana Firleja i innych urzędników województwa i ziemi łukowskiej, że ubolewa nad „niezgodami wszczętymi z okazji granic” i polecał, aby przybyli „na miejsce sporne w czasie naznaczonym, również przywoławszy do tego starców wiarygodnych celem uznania rzetelnej prawdy”. Według królewskiego zalecenia granice miały zostać oznaczone „kopcami i znakami trwałymi (…), które od zniszczenia i uszkodzenia mają być zachowane”. Król nakazywał też przestrzec mieszkańców, że wytyczenie granic odbędzie się nawet pomimo nieobecności którejkolwiek z zainteresowanych stron. 22 marca August wystosował podobne pismo do starosty łukowskiego Jana Mniszcha z Wielkich Kuńczyc, który administrował jego majątkiem na tych terenach.

Król Zygmunt August

22 czerwca wojewoda Firlej wyznaczył termin zjazdu i pismem wydanym w Kocku (swej siedzibie) powiadomił starostę łukowskiego, aby „w miejscu spornym (…) w sobotę, nazajutrz po uroczystości św. Marii Magdaleny, stawił się osobiście i zgromadził starców wiary godnych ze strony dóbr królewskich”. Podobne wezwanie wysłano przedstawicielom szlachty z sąsiedniej wsi Świdry: „Stanisławowi i Janowi Oljaszowiczom, Mateuszowi Ryszkowskiemu, Wawrzyńcowi, Mikołajowi, Mateuszowi, Janowi Polkowskim i wszystkim innym współwłaścicielom i sąsiadom, tudzież dziedzicom Świder, w tychże Świdrach właścicielom”. Wezwano ich, „abyście na miejscu w polu spornym, jeślibyście coś do zarzucenia mieli przeciw majątkowi Ryszkowskich sąsiadującemu, do rozpoznania i do pilnowania ścian waszych (…), przy ścianie i kopcu waszym stanęli w sobotę po uroczystości św. Marii Magdaleny, osobiście zgromadzili się i starcy godni wiary z waszej strony stanęli do poznania kopca, zaokrąglającego granice Ryszkowskich. Zapewniamy was, że czy się stawicie, czy nie, my komisarze królewscy egzekucji dopełnimy bez waszej obecności”.

I oto 23 lipca 1563 roku „w polu obok brzegu rzeki, czyli mokradli zwanej Sochacz, na miejscu spornym między dobrami królewskimi miasta Łukowa a wsią Ryszki szlachty, blisko ściany Świderskich” stawili się komisarze królewscy: wojewoda lubelski Jan Firlej, kasztelan lubelski Florian Zebrzydowski, sędzia Adam Zieliński, podsędek Gabriel Pruszyński, notariusz ziemski łukowski Andrzej Grodzicki i komornik graniczny powiatu łukowskiego Jan Mysłowski z Woli Mysłowskiej. W komisji znajdowali się również Mikołaj Samborzecki z Okrzei, stolnik Mikołaj Dzik, podstoli Jan Leski, chorąży Stanisław Suchodolski i podskarbi Jan Bogusz, ale z jakichś powodów nie przybyli. Stawiła się za to licznie okoliczna szlachta, a wśród nich wojski parczewski Jan Kanimir, Mikołaj Wodzyński „i wielu innych wiarygodnych”. Nieobecnego starostę łukowskiego, który w tym czasie przebywał na studiach za granicą (miał 22 lata), reprezentował podstarości Baltazar Starzyński. Był też woźny miasta Łukowa Jan Konewka i woźny ziemi łukowskiej Maciej (Mateusz) Ługowski z Ługów. Szlachtę z Ryżek (a więc stronę pozywającą) reprezentowali Jakub Groth, Stanisław Goszczyński i Jan Ryszkowski.

Po odczytaniu rozkazu królewskiego i potwierdzeniu jurysdykcji komisji i sędziów (co zostało obwołane przez woźnego) zaprzysiężono świadków: „pierwszy Laurenty Skrzypiec, drugi Feliks Tchórzewski, trzeci Stanisław Wisota, czwarty Marcin Lemuszka, piąty Jan Kruza, szósty Leonard Szczygielski”. Po nich przysięgali „świadkowie szlachta z Ryżek, na których mieszczanie łukowscy zgodzili się i takowych wybrali; takąż przysięgę na rotę podobnie [wykonali] mieszczanie z Łukowa”. Na końcu odebrano przysięgę od wiarygodnych starców, wybranych przez szlachtę spośród mieszczan królewskich, „jak równie starców szlachetnych przez mieszczan obranych”.

Następnie orszak ruszył wzdłuż granicy, robiąc „kopce z ziemi i znaki graniczne na drzewach w sposób następujący. (…) Zaczęliśmy od ściany wzmiankowanych Świderskich, gdzie najprzód trzy kopce graniczne z ziemi wznieść poleciliśmy, ze zgodą wszystkich stron, tak miejskich, jak szlacheckich z Ryżek czyniących, które ze Świder szlachty sąsiedniej i ościennej zgadzających się: jeden od południa, który dzieli dobra królewskie, miasto Łuków, od strony lewej i dobra Świderskich ze strony prawej; drugi kopiec graniczny, który leży na brzegu rzeki Sochacz, spływ swój kierującej ku północy, inaczej na północ, który dzieli dobra Ryszkowskich ze strony lewej, a dobra królewskie miasto Łuków ze strony prawej; trzeci graniczny kopiec wznieśliśmy, który wskazuje wpływ na zachód słońca i który dzieli dobra Świderskich od strony lewej, a dobra Ryszkowskich ze strony prawej; przy tych kopcach granicznych trzech woźnych ziemskich łukowskich [stanęło]. Maciej Ługowski ogłosił wedle formy pierwszy, drugi, trzeci, czwarty kopiec, z oznajmieniem głosem donośnym, aby jeśli kto przeciw pomienionym granicom prawnie wyrzec co ma, teraz niech mówi; kto chce wołać, niech woła, lecz nikt się nie odezwał.

Jeden z trzech kopców, najlepiej zachowany

Od których to kopców granicznych idziemy po wzmiankowanym Sochaczu, kopiec z ziemi wzniósłszy i znaki graniczne na drzewach dębowych na wzór krzyża zrobiwszy, i przyszedłszy do łąk nad rzeką leżących, nazwanych Sochacz, których to łąk podobne na drzewach dębowych znaki graniczne wykonać poleciliśmy, i kopiec z przeciwnej strony tegoż dębu z ziemi kazaliśmy usypać, od którego to dębu i kopca szliśmy przez wspomniane łąki zwane Sochacz, o ile być może prosto, blisko rzeki także Sochacz kopce z ziemi wzniósłszy, przeszliśmy nieco średnich łanów ról pomiędzy łąkami leżących, przechodzimy na brzeg tejże rzeki Sochacz; przechodząc drogą zwaną gościniec z Łukowa do Tuchowicza, dążąc w bok tej drogi, inaczej mówiąc przy gościńcu, kopce z obydwóch stron przeciwnie wznieść kazaliśmy; od których to kopców z obydwóch stron stojących, pierwszy kopiec, przebywszy drogę na brzegu rzeki Sochacz, z ziemi wznieść poleciliśmy; która to rzeka Sochacz między pomienionymi dziedzictwami za granicę ma być mianą i dzieli dobra miasta Łuków ze strony prawej, a dobra Ryszkowskich ze strony lewej.

Od tego kopca, na brzegu tejże rzeki blisko drogi, czyli gościńca, stojąc, szliśmy prosto przez łąki Sochacz zwane, wznosząc kopce z ziemi na miejscach niższych z ostrożnością, aby podczas wiosny przez gwałtowność wody nie były zniszczone; i przyszliśmy do lasu, Sochacz zwanego od rzeki Sochacz, który to las leży nad tą rzeką Sochacz. Dobra wyżej wspomniane dzieląc który to las, na brzegu tejże rzeki Sochacz kopce z ziemi wzniósłszy, przeszliśmy do suchego dębu, blisko rzeki Sochacz stojącego, i przy tym to znaku dla szlachty rozgraniczenia koniec, co w obecności komisarzy, poddanych królewskich, mieszczan łukowskich i wicestarosty [podstarościego] łukowskiego, Baltazara Starzyńskiego, wysoko na drzewie wyrżnęli świadectwo autentyczne o swoim uznaniu, i tu kopiec z ziemi wznieść poleciliśmy.

Od rzeki wspomnianej już odstąpiliśmy, idąc od pomienionego dębu ku mokradłom, nazwaną Niedźwiedzi Ług, zbaczając w lewą rękę jak najprościej ku zachodniemu kopcowi, i nowe z ziemi znaki graniczne na drzewach sosnowych robiąc, przybyliśmy do drogi prowadzącej z Ryszek do Łukowa, obok krzyża zwanego Kiełbaszyn Krzyż, którą to drogę przeszedłszy, dwa kopce ze stron przeciwnych sobie usypać kazaliśmy; od których to kopców, z obydwóch stron drogi stojących, szliśmy około kamieni granicznych jak najprościej i przyszliśmy do trzech kopców przy kamieniu granicznym: jeden, który dzieli wieś Ryszki z miastem Łuków; inny, który pośredniczy albo rozdziela miasto Łuków królewskie ze wsią królewską Sięciaszka; trzeci, z przeciwnej strony mokradli stojący, który dzieli wieś królewską Sięciaszka do dóbr królewskich ze strony prawej, tak miasto Łuków jak wieś Sięciaszka i dobra Ryszki ze strony lewej, obok lasu Nieczuł.

Od których to kopców postępowaliśmy prosto przez mokradlą nazwaną Niedźwiedzi Ług, pale dębowe, w linii prostej postępowo za sobą utwierdzając na tym bagnie, jak najprościej do kąta czyli końca lasu zwanego Nieciecz. Z przeciwnej strony pól tejże wsi Ryszki, z której mokradlą zstępując, szliśmy przez łąki jak najprościej, mając dobra królewskie wieś Sięciaszkę od strony prawej, a dobra szlacheckie Ryszki po stronie lewej, wznosząc kopce z ziemi w liczbie pięciu z tej lub innej strony.

Trzeci, najsłabiej zachowany kopiec

Tak przyszliśmy do drogi, która idzie z pomienionej wsi Ryszki do lasu zwanego Nieciecz. Ta zaś droga rozdziela wieś Ryszki od innej wsi, blisko tej, w której granice są określone. Także Ryszki zwane Falki tu leżą, gdzie szlachetny Jan, sędzia ziemski lubelski, i Mikołaj Ryszkowscy, nazywani Falcowie, zatrzymali nas i dalej iść nie dopuścili, ugaszczając w swoich dobrach.

Za pomienioną drogą, na końcu roli przy owej drodze kopiec usypać kazaliśmy. Przy tym kopcu woźnemu ziemskiemu opatrznemu, Mateuszowi z Ługi, poleciliśmy obwołać, jak i przy pierwszym granicznym kopcu, że jeśli komu przeciw rozgraniczeniu chciałoby się kontrować, niech wcześnie oponuje. To samo obwołano po raz pierwszy, drugi, trzeci i czwarty, ale nikt nie przeczył.

My, skłaniając się do wspólnego usiłowania, skoro nikt przy wymienionym rozgraniczeniu opozycji i nie założył, wytknione przez nas granice między miastem i wsią Jego Kr. Mości i niezadowolonymi pierwej sąsiadami, na mocy królewskiego upoważnienia i naszej komisarskiej władzy zatwierdziliśmy, nadając temu zatwierdzeniu moc wieczystą. Na świadectwo tego pieczęcie własne kładziemy i kopię tej czynności wydać pozwalamy.”

W 2019 roku udaliśmy się szlakiem komisji królewskiej, aby sprawdzić, czy któryś ze znaków granicznych zachował się do dziś. Nie mieliśmy na to wielkich nadziei – upłynęło zbyt wiele czasu (prawie pół tysiąclecia), a niewielkie nasypy ziemne dość łatwo ulegają degradacji, o znakach na drzewach nie wspominając. Z drugiej strony granice bywają nadspodziewanie trwałe i troskliwie zachowywane przez potomnych: wystarczy przypomnieć, czym skończyło się przeoranie granicy o trzy palce w filmie „Sami swoi”. Można oczekiwać, że rozsypujące się kopce naprawiano albo zastępowano innymi znacznikami.

I tak do naszych czasów dotrwało skupisko początkowych trzech kopców, dzielących dobra łukowskie od Ryżek i Świdrów; w jednym z nich umieszczony nawet został betonowy słupek geodezyjny. Znajdują się one na skraju lasu, w pobliżu miejsca, gdzie ciek wodny (dawny Sochacz, dziś Samica) przecina linię kolejową z Łukowa do Dęblina. O dbałości, z jaką traktowane są kopce, świadczy, że choć jeden z nich znalazł się na linii projektowanego rowu leśnego, to jednak został oszczędzony.

Kopiec ze słupkiem geodezyjnym (niewidocznym na zdjęciu)

Jadąc drogą z Łukowa do Tuchowicza można zaobserwować też jeden z pary kopców, wzniesionych po obu stronach dawnego gościńca. W kopcu tym, częściowo naruszonym przez biegnące obok ogrodzenie gospodarstwa, również umieszczono betonowy reper. Jego towarzysz z pary, który powinien znajdować się po drugiej stronie jezdni, nie zachował się, za to w miejscu tym znajduje się krzyż, który być może zastąpił nieistniejący kopiec. Obydwa wspomniane znaki graniczne wzniesiono tuż nad ciekiem wodnym, nieopodal łukowskiego „witacza”.

Krzyż przy gościńcu do Tuchowicza, naprzeciw kopca granicznego

Kopce te są niepozorne i trudno uwierzyć, że mogą pochodzić aż sprzed 500 lat. Możliwe, że zachowało się ich więcej, tylko zostały przez nas przeoczone. Niektóre mogły zresztą zniknąć całkiem niedawno. Jeśli ktoś z Państwa ma informacje na temat kolejnych, prosimy o kontakt.

Małgorzata Szczygielska

UWAGA

Kopce graniczne do dziś są wykorzystywane przez geodetów.  Zgodnie z Kodeksem Karnym, kto znaki graniczne niszczy, uszkadza, usuwa, przesuwa lub czyni niewidocznymi albo fałszywie wystawia, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.