Nieurodzaj i głód w powiecie łukowskim

Rok 1937 był katastrofalny dla mieszkańców powiatu łukowskiego. Wielka susza, która objęła swoim zasięgiem prawie całą Lubelszczyznę  spowodowała klęskę nieurodzaju. Mieszkańcy z uzasadnioną obawą patrzyli w przyszłość, a w ich oczy zaglądał głód.

 

KLĘSKA SUSZY

„Wyzwolenie” już w lipcu tego roku pisało:
„W całym powiecie łukowskim od dwóch miesięcy klęska suszy. Przez cały maj i czerwiec było tylko 8 deszczyków z opadem łącznie 43 mm. Zboża na polach wypalone, kłosy żytnie w dużym procencie puste, pszeniczne niewykształcone i drobne, duże przestrzenie pszenic i jarzyn wypalone, tak, że wcale kłosów nie mają. Okopowe bardzo słano rozwinięte, niektóre ziemniaki na lżejszych ziemiach zupełnie nie wzeszły. Łąki i koniczyny oraz pastwiska wypalone i wyschnięte. Okolicy grozi bezwzględna klęska głodu. Nawet jakby przyszły jakie deszcze, już by zbożom nic nie pomogły, gdyż najdalej za tydzień trzeba je kosić”

Szacowano, że szkody w stanie zbóż ozimych wynosiły około 60%, a jarych około 70%. Pasze przepadły zupełnie.

O skali klęski nieurodzaju , może świadczyć fakt, że w 1936 roku ze stacji kolejowej w Łukowie wyjechało 70 wagonów żyta, a nie przywieziono ani jednego. Rok później przywieziono aż 79 wagonów, nie eksportując nic.
W marcu 1938 roku podawano, że straty łukowskich rolników wynosiły 65% przychodu z lat ubiegłych i sięgają sumy 13,6 miliona złotych. Prognozowano, że skutki suszy mieszkańcy będą odczuwać przez trzy lata. Zwracano uwagę na zachwaszczenie pól a także na wyzbycie się, z powodu braku pasz, inwentarza żywego, który niełatwo będzie uzupełnić.

Już w sierpniu 1937 roku łukowscy rolnicy prosili o zboże siewne i paszę dla zwierząt, jednak patrząc na dalszy rozwój sytuacji, nie otrzymali go w wystarczajacej ilości.

Mały Dziennik

KLĘSKA GŁODU

Nagłówek Czasu

 

Nagłówek Czasu

Tak jak przewidywali mieszkańcy głód zaczął zaglądać im w oczy już na przednówku nowego roku.
Zaniepokojony sytuacją ksiądz dr Antoni Kresa – proboszcz okrzejski przeprowadził wśród 57 uczniów klasy II miejscowej szkoły ankietę, której wyniki były zatrważające.

Jem chleb co kilka dni

27 dzieci

Będę jeść chleb po nowych zbiorach

30 dzieci

Dzieci bez śniadania w szkole

12 dzieci

Dzieci, które przeszły do szkoły 4 km i nie jadły od kolacji

5 dzieci

Proboszcz z Okrzei zwracał uwagę, że „z oczu dzieci wyziera głód, twarze ich wychudzone; wynędzniałe ciałka okrywają nierzadko łachmany”.
Ksiądz Kresa pisał też o przypadkach tzw. „kurzej ślepoty” czyli pogorszenia widzenia spowodowanego niedoborem witaminy A, występującej w powszechnie w pożywieniu. W niektórych przypadkach dzieci udało się wyleczyć, dzięki miejscowemu aptekarzowi, który podawał dzieciom tran.

O sytuacji na terenach objętych klęską donosili korespondenci prasowi:
„Wygląd chłopów tych – pisze korespondent gazety Ekspres poranny – budzi grozę. Kobiety i dzieci mają twarze blade jak pergamin, niemal przejrzyste. Usta sczerniałe. Otoczyła mię grupa szkieletów, powleczonych skórą i łachmanami. Wśród nich przeważały kobiety i dzieci bose, nie bacząc na padający śnieg. Na pytania korespondenta część chłopów odpowiadała, ze tego dnia oni nie jedli, reszta zaś odpowiedziała, że jedli tylko trochę suchych kartofli”.

Władze powiatu łukowskiego oszacowały, że ponad 10 tys. dzieci w wieku szkolnym, nie licząc młodszych, wymagało dożywiania do czasu następnych zbiorów. Koszty obliczono na 110 tys. złotych.  Kwota zażegnania klęski w skali całego powiatu wyceniono na 400 tys.

POMOC
Temat klęski nieurodzaju i głodu na Lubelszczyźnie poruszano m.in. w sejmie. Pod koniec lutego głos w tej sprawie zabierał m.in. poseł Józef Gromada, który przedstawiając wyniki ankiety ks. Kresy domagał się 5 milionów złotych na pomoc dla rolników.

Jak podawało czasopismo Dzień Dobry z marca 1938, pomimo wysiłków miejscowych władz i społeczeństwa, rolnicy nie otrzymali jeszcze pomocy, w skali która by ich postawiła na nogi. Otrzymali za to nakazy płatnicze od urzędu skarbowego w Łukowie za podatki zaległe i bieżące.
„Gajki, Kornasy, Pietrzaki, Pietryki z Okrzei, Woli Gułowskiej, Dębia i Jarczewa i wielu innych wsi błagają władze skarbowe w Łukowie ażeby się nad ich niedola ulitowały i wstrzymały ściąganie podatków przynajmniej do jesieni do zbiorów. Proszą też wielmożnych panów z Warszawy aby im jakoś w tej chłopskiej głodowej doli pomogli, bowiosna za pasem a pól nie ma czym obsiać”.
Uratować chłopów mogła przede wszystkim pomoc siewna. Nie oczekiwali jej za darmo, gotowi byli ją odpracować, albo oddać w naturze lub gotówce.

Założony w Łukowie Komitet pomocy dzieciom rolników dysponował kwotą 8 groszy dziennie na dożywienie dziecka. Można było za to podać bawarkę kawową lub porcję ziemniaków. Gdyby dzieci miały dostać mleko lub chleb koszt wyżywienia wyniósłby 10 groszy. Akcja dożywiania miała objąć tylko dzieci chodzące do szkoły, o młodszych nikt nie myslał.

Nagłośnienie problemu spowodowało m.in. zainteresowanie się tematem premierowej Germaine Składkowskiej, która 9 i 10 marca 1938 roku  odwiedziła mieszkańców powiatu siedleckiego i łukowskiego, przywożąc samochód wypełniony żywnością.

Premierowa Germaine Składkowska (tu w otoczeniu harcerzy. Ze zbiorów NAC)
Nagłówek Czasu
Nagłówek Dzień Dobry z 1938 roku

Premierowa Germaine Składkowska bywała jeszcze kilkukrotnie w powiecie łukowskim, przywożąc nie tylko zapasy żywności, ale też dwie skrzynie zabawek, które były rozdane wśród dziatwy szkolnej.

Utworzono Komitet Pomocy Dzieciom Rolników, gdzie można nadsyłać wpłaty na głodującą dziatwę. Wpłaty przychodziły z różnych części Polski – Sp. akcyjna Włókno Polskie przekazała na ten cel 100 złotych, Władysława Zantman – 30 zł, Danusia i Zosia Kubalskie z Częstochowy – 10 złotych.
Ofiary pieniężne zbierały też Łukowski Związek Ziemian i Łukowskie Koło Ziemianek, a dary w naturze Powiatowy Komitet Pomocy Ofiarom Klęski Nieurodzaju w Łukowie

Drobni gospodarze z powiatu łukowskiego otrzymali do podziału 5 ton nasion łubinu niegorzkiego. Wśród prawie 900 gospodarstw rozprowadzono po 20-25 kilogramów materiału siewnego.

Trudno dziś ustalić faktyczną skalę pomocy,która dotarła na teren powiatu łukowskiego w 1937 i 38 roku.  Klęska głodu została z pewnością zażegnana już po zbiorach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Time limit is exhausted. Please reload CAPTCHA.